- Tak...-odparł Magnus.- Orgius wiedział, że jego moc może zostać pokonana. Dlatego więc chciał się pozbyć się świętych koni żywiołów. Gdyby nie moja szybka reakcja Erwar po prostu... umarłby...
- A cóż ty takiego zrobiłeś?- zadrwił Mathias.
- Uratowałem konie żywiołów. Orgius gdy dowiedział się o mojej rzekomej 'zdradzie' wpadł w szał. Teraz mnie ściga, dlatego postanowiłem skontaktować się z wami.
- To dlatego chciałeś się tu pojawić?- zapytała Thea.
Mathias spojrzał na nią i lekko kiwnął głową.
- To czemu nie ma z tobą tych koni?
- Jak na razie nie znalazłem żadnego sposobu, by je tutaj przenieść. Zapewne potrzeba do tego ogromnej ilości energii. Tak ogromnej i potężnej, że mogłaby zasilić całe miasto. Niestety w Erwarze nie ma czegoś takiego, dlatego byłem skazany na samotne przeniesienie się tu.
- A co z nimi?- spytała Thea.
- Spokojnie- uspokoił ją Magnus.- Są w bezpiecznym miejscu. Zajmuje się nimi moja przyjaciółka i towarzyszka broni. Muszę przyznać, że całkiem mądra z niej osoba i walczy całkiem nieźle.
- To może ty byś ją całował z zaskoczenia, a nie moją dziewczynę?- syknął Mathias.
Chłopak tylko prychnął i szepnął:
- Odkąd Orgius przejął władzę ludzie nie mają nawet czasu na śmiech...
- Coś tam mówiłeś?- warknął Mathi.
- Nie, nic nie mówiłem. Musiałeś się przesłyszeć...
Przez kilka minut nikt się nie odzywał. Thea głowiła się co mogłaby powiedzieć bądź o co się zapytać. Ciszę przerwał jednak odgłos dzwonka komórki dziewczyny. Przerażona nastolatka wstała na równe nogi i szybko odebrała. Przez chwilę słuchała osoby po drugiej stronie telefonu i gdy skończyła, spuściła głowę i rzekła:
- Wybaczcie, ale muszę już iść... Mama dzwoniła. Oczekuje mnie w domu.
Magnus słysząc to złapał Theę za rękę i powiedział:
- Stój! Przecież nawet nie powiedziałem ci po co tutaj jestem...
- Czyli przez te trzydzieści minut nic nam jeszcze nie powiedziałeś?!- krzyknął Mathias.
- Wybacz Magnus... Ale ja naprawdę muszę już iść...
- Skoro tak... To mam plan- szepnął chłopak, po czym tajemniczo się uśmiechnął.
***
- Cześć mamo!- przywitała się Thea, po czym weszła do domu. Zdejmując kurtkę przemknęła przez kuchnie i szepnęła:
- To nie jest dobry pomysł, Magnus...
- A masz inny?- spytał.
Dziewczyna tylko na niego spojrzała, po czym zaprowadziła go do swojego pokoju. Chłopak rozejrzał się. Całe pomieszczenie utrzymane zostało w marynarskim stylu. Na ścianach królowały biel i granat, a najczęstszym pojawiającym się motywem były paski i statki.
- Niezły pokój- powiedział.
- Naprawdę?- zdziwiła się nastolatka.- Niewiele osób mi to mówi.
- To twoje?- spytał Magnus, stojąc nad biurkiem pełnym rysunków.
- Tak, ale nie są one ładne. Muszę przyznać, że nie mam talentu do rysowania.
- Jak możesz tak mówić!?- wściekł się Magnus.- One są piękne!
- Nie znasz się- syknęła dziewczyna, po czym wyrwała chłopakowi rysunki z rąk.
Przez kilka minut oboje stali w ciszy, dopóki nie przerwał jej głos Emmy:
- Thea?
--------------------------------------------------
Oto przed waszymi oczyma pojawił się rozdział 6 :D Jest krótszy od poprzednich, ale dorównuje im... dorównuje im czymś innym... xD Nie wiem czym, ale dorównuje... Bez zbędnego gadania oddaje głos Norce ;)
Z pewnością dorównuje w czymś tam... Mam chyba nawet pomysł na początek kolejnego rozdziału :D Ale tylko na początek :/ Ja cierpię, Zolek robi mi warkoczyki i mnie ciągnie za włosy, a ja jej przed chwilą robiłam koreczki ;)
Z pewnością dorównuje w czymś tam... Mam chyba nawet pomysł na początek kolejnego rozdziału :D Ale tylko na początek :/ Ja cierpię, Zolek robi mi warkoczyki i mnie ciągnie za włosy, a ja jej przed chwilą robiłam koreczki ;)
Ledwo znam gościa a już go do chaty przyprowadzę, a co tam xP. U mnie w domu by go pogonili :D. Super jest to opowiadanie takie o koniach - jeszcze takiego ani nawet podobnego nie czytałam! :D Jestem ciekawa dalszych Waszych pomysłów ;)
OdpowiedzUsuńJesteśmy unikalne :D Sam pomysł powstał stąd, że ja chciałam fantasy, a misiek konie i tak jakoś wyszło. Tak jak już wcześniej napisałyśmy- nasze pomysły są wyrąbane w kosmos i nikt ich nie ogarnia :D A Magnus wszedł do domu Thei niczym ninja, nikt się nie skapnął... do czasu...
UsuńJa napisałam, że Twoje pomysły są wyrąbane w kosmos :P Do czasu... tak :D Tak jesteśmy oryginalne ;) Właściwie to ja zaproponowałam żebyśmy stworzyły wspólnego bloga, a później tak jakoś wszystko poszło...
OdpowiedzUsuńNo fakt... Ty mówiłaś o kosmosie, a ja o nieogarniętości. Nadal pamiętam jak pobiłyśmy swój rekord w rozmowach na fb ;)
UsuńNo, w końcu napisałam ;) Powiem tylko, że dalej czuję taki niedosyt, dalej nie wiem czemu. Ale rozdział mi się podoba, tak jak każdy. Zgadzam się z Rudą, to opowiadanie jest baardzo oryginalne. Szkoda, że ja nie mam takich pomysłów. Chociaż meteoryty w opowiadaniu są rzadko raczej spotykane ;P Piszcie dalej, piszcie szybko i dodawajcie bo chcę więcej ;)
OdpowiedzUsuńChwalmy Pana, że to nie jest jedno z tych opowiadań w których znęcam się nad bohaterami głównymi :D Masz rację- meteory to rzadka sprawa. Ale cóż można powiedzieć o księżniczce zamienionej w wierzbę? Pomysły moje biorą się z anime. Obejrzyj sobie taki jeden niszczyciel mózgu i psychiki i od razu ci się takie pomysły nawalą :D
UsuńCzytając książki takie jak ja, też można zryć sobie banie, a później wpadają do głowy same psychopatyczne pomysły. Niestety nie zachęcisz mnie do anime tak samo jak ja nie zachęciłabym cię do przeczytania horrorów ;P
Usuń