Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 11

    Po zniknięciu Magnusa Thea wyprosiła swojego chłopaka. Nie czuła się zbyt dobrze. Była bardzo zmęczona. Położyła się na łóżku i myślała na temat wszystkich ostatnich wydarzeń. Nigdy by nie pomyślała, że coś takiego może jej się wydarzyć. Trochę śmieszyła ją ta sytuacja. Rozmyślając powoli zapadała w błogie skrzydła snu... Spała, widziała różne twarze: księżniczkę, Orgiusa, Mathiego, Magnusa, a także twarz nieznanej jej dziewczyny. Nagle poczuła, że leci... Leciała i leciała... Czuła jakby płynęła w powietrzu. Nagle pod swoimi stopami ujrzała drewniany pomost. Po chwili nie zdając sobie z tego sprawy wylądowała na nim. Nie wiedziała gdzie była, ani dlaczego. Po prostu miała wrażenie, że będzie tutaj potrzebna. I nie myliła się.
    Koło niej na pomoście siedziała młoda dziewczyna. Upychała tytoń do ogromnej fajki, który następnie zapaliła i wciągnęła szarawy dym do ust. Nieznajoma spojrzała swym bursztynowym wzrokiem na Theę i wypuściła obłok wprost na twarz nastolatki. Śpiąca zaczęła mocno kasłać.
- Witaj Theo- odrzekła spokojnie.- Miło znów cię widzieć w naszych skromnych progach...
- Co? Skąd znasz moje imię? To... To niedorzeczne. Znamy się?- przeraziła się.
- Nie. Nie znamy się. Lecz wiele o tobie słyszałam. Obserwowałam każdy twój ruch, każde skinienie palcem, każdy uśmiech. Czy to nie wystarcza?
- Niestety nie, proszę pani. To co pani mówi jest szalone. Nie ufam pani.
- A po cóż to "pani"? Mów mi na ty...
- Czyli?
- Czyżbyś to też zapomniała?- kobieta pochyliła się nad Theą.- Jak byłaś tu ostatni raz to wiele osób mówiło ci moje imię...
- Ostatni? Przecież nigdy tu nie byłam!
-Jesteś tutaj już czwarty raz.
-Ja nic nie pamiętam.
-Wystarczy, że my ciebie pamiętamy-powiedziała znużona.
-Jacy "my"?
-No jak to kto? ROPO.
Thea spojrzała na nią nic nie rozumiejąc. Złotowłosa wypuściła obłok dymu w jej twarz, nie pojmując tego, że Thea była taka nierozumna.
-ROPO... Ruch Oporu Przeciwko Orgiusowi.
-Temu Orgiusowi? Temu samemu co objął władzę...
-Wreszcie zaczynasz coś rozumieć.-powiedziała z ledwie zauważalnym uśmiechem.-Chodź przejdziemy się... ale na początek muszę ci załatwić jakieś normalne ciuchy bo jesteś w piżamie.
Siedemnastolatka wraz z wypowiedzianymi słowami rozmówczyni, zauważyła co ma na sobie. Jej piżama była dwuczęściowa: koszulka z krótkim rękawem i luźne spodenki. Całość była koloru fioletowego pokryta równomiernie w małe czarne koniki. Złotowłosa spojrzała na nią krytycznym wzrokiem po czym zaczęła grzebać w swojej torbie. Zajęło jej to dobre kilka minut, ale już po chwili znalazła to czego szukała i podała to dziewczynie. Był to wąski pasek na którym były metalowe literki. Thea domyśliła się że są w języku erwiarańskim, dlatego nie wiedziała co oznaczają.
-Co, to jest.
-Ujednolicacz.
-Co? Nie ma takiego słowa?
-Załóż, a zobaczysz.
Thea zrobiła, to co jej kazano. Wzięła cienki pasek i obwiązała go wokół talii. Dziewczyna poczuła dziwne mrowienie. Było ono niezbyt przyjemne, więc zamknęła oczy. Otwierając je zauważyła swój nowy strój. Wyglądał on zupełnie inaczej niż jej codzienne ubrania. Thea miała na sobie lnianą bluzkę z długimi rękawami. Jej biust utrzymywany był przez skórzany gorset z wyhaftowanymi roślinnymi symbolami. Jak zauważyła spodnie przypominały norweskie rurki, lecz uszyte z bawełny. Buty wyglądały niczym rzymianki. Na końcach rzemyków przyklejono malutkie bursztyny, które świeciły w blasku słońca. Thea była zachwycona. Z promiennym uśmiechem spojrzała na złotowłosą, która odwzajemniła jej uśmiech.
- Teraz tylko trzeba ci dobrać odpowiednią fryzurę, bo z tymi rozpuszczonymi włosami długo tutaj nie zabawisz- stwierdziła erwarianka i chwyciła włosy Thei związując je w zgrabny kucyk.- Teraz możemy iść.
    Kobieta zaczęła iść w stronę latarni morskiej. Nastolatka poszła za nią. Dochodząc do latarni dziewczyna zauważyła ogromny rynek. Poustawiano tam wiele stoisk gdzie sprzedawano różnorakie towary- od pięknych biżuterii do świeżych ryb i innych owoców morza. Znad zatoki rozchodziła się przyjemna bryza. Nastolatka rozkoszowała się tym, dopóki kobieta nie zaciągnęła jej do kuźni.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jedenasty rozdział, to już coś ;D Thea pojawiła się w Erwarze. Koniec roku tuż, tuż ;D Jakie tam średnie Wam wychodzą?  Ja myślę że u mnie nagroda będzie ;) Do środy muszę przeczytać książkę, która ma 500 stron. Oddaje głos Szałwi ;)

No to życzę, byś ją przeczytała :D U mnie raczej nagrody nie będzie- nie poprawiłam się w porównaniu z zeszłym rokiem. Ba! Nawet mam gorszą średnią :( Tylko 5,00- staczam się xD Jezu... Ja naprawdę jestem kujonem xD A mnie złapał kaszel, katar i Orgius wie co jeszcze :/

Ale kujonica z Ciebie ;D 5,00 to jest duuuuuuuuuuuużo ;P Ja w życiu takiej nie będę miała ;/

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 10

   Ciszę w pokoju przerwał dzwonek domofonu. Thea wyrwana z zamyślenia poszła wraz z Magnusem do drzwi. Otwierając je zobaczyła Mathiasa. Był on cały przemoczony, gdyż złapała go przejściowa ulewa, występująca często w norweską wiosnę. Chłopak widząc obok swej dziewczyny przybysza z innego wymiaru prychnął głośno i syknął:
- Nie wiedziałem, że on tu nadal jest. Nie przychodziłbym.
- Mathi- zaczęła przymilać się dziewczyna.- Przestań już z tą swoją zazdrością. To jest trochę... denerwujące.
- Wcześniej jakoś ci to nie przeszkadzało.
- Bo kiedyś tak się nie zachowywałeś...- mówiła dalej słodkim głosem.
Mathi spojrzał na nią pytającym wzrokiem, jakby chciał spytać "Niby jak kiedyś się zachowywałem". Od kiedy, w ich życiu pojawił się Magnus często się kłócą. Brunet na dodatek dogryzał mu, co jeszcze bardziej dolewało oliwy do ognia. Po chwili The widząc jak obaj mierzą się wzrokiem zaproponowała przejście do pokoju, do którego później się udali.
-On-powiedział wskazując na swojego "rywala"-Jak długo tu jeszcze będzie siedział?!
-Mogę tu być nawet do wieczora-odparł z cwaniackim uśmiechem.
-Serio? Chyba najpierw mnie musisz zapytać o zdanie.
-No właśnie-przytaknął jej blondyn.
-A właśnie, ty nie miałeś już przypadkiem wracać do Erwaru?-spytała patrząc na niego.
- To tylko mój wewnętrzny zegar każe mi wracać, ale dopóki Sabira mnie nie zawoła to nie wracam.
- Sabi... Sabira?- spytał zszokowany Mathias.- Kto to?
- Ktoś kogo nie obchodzisz...- syknął Magnus.
   Gdy chłopak próbował wypowiedzieć ciętą ripostę, przerwał mu dźwięk grzmotu. Zwrócił on uwagę Magnusa, który wlepił wzrok na widok zza oknem.
- To tylko burza- zadrwił Mathi.- Nic nie warta burza.
- U nas wszystkie burze mają znaczenie. Zwłaszcza te wywoływane przez magiczne zwierzęta...
- Co?- krzyknęła Thea i wyjrzała za okno.
 Znajdowała się ona tak blisko chłopaka, że ten delikatnie ją objął. Wprowadziło to w furię jej ukochanego, który za wszelką cenę próbował opanować swoje emocje. Gdy już się uspokoił również spojrzał na widok za oknem. Widok ten nie był zbytnio magiczny. Nic się nie działo. Wiosenna szaruga rozjaśniana błyskawicami. Ciszę w pokoju przerwał szept Magnusa, który szybko otworzył okno pozwalając wlecieć wiatrowi do pokoju:
- Jest...
- Co jest? Tutaj niczego nie...- warknął Mathias.
   Jego słowa przerwał gwałtowny grzmot, który wleciał do pokoju. Błyskawica zataczała kręgi wokół Magnusa, aż w końcu przystanął na podłodze i uformował się na kształt konia. Był on burguntowej maści i mlecznej grzywie. Na głowie widniała biała plama przypominająca czaszkę założoną na jego głowę. W grzywę i ogon konia wplótł ktoś ptasie pióra oraz koraliki z kości słoniowej. Ogier stanął dęba i spojrzał na Magnusa. Thea i Mathias spojrzeli po sobie, ponieważ zaskoczył ich ten widok. Rzadko kto widzi grzmot, który zamienia się w konia. Dziewczyna wstała i ostrożnie podeszła do pięknego ogiera próbując go pogłaskać. Ten jednak potrząsnął głową  i prychnął cicho.
-To jest Tide. Nie lubi, gdy ktoś obcy go dotyka.
-Mam pytanie... czy to sprawka tej całej Sa... Sabiry?
-Tak mądralo... -nie zostało mu dane jednak dokończyć, bo do pokoju wemknęła się Emma.
-Co to jest?
-Koń?-odparł nieco sarkastycznie.
-To wiem, ale skąd się tu wziął?-powiedziała podchodząc do Tide'go i ku zdziwieniu innych koń nawet nie drgnął i stał spokojnie.-Co się tak na mnie gapicie? Jakbyście pierwszy raz widzieli kogoś kto głaszcze konia.
-Nic-odpowiedzieli zgodnie.
-Na mnie już czas-powiedział Magnus.-A, ty Thea nie zapomnij założyć naszyjnika.
   Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową. Gdy chłopak to zobaczył, uśmiechnął się lekko, po czym pokój rozświetlił blask błyskawicy. Gdy zrobiło się już bardziej widocznie Thea ani Mathias nie zobaczyli Magnusa i Tide'a. Dziewczyna szepnęła tylko:
- No i widzisz Mathias. Teraz już cię nikt nie będzie denerwował...
------------------------------------
10- to taka ładna liczba :D Cieszę się, że dotrwałyśmy do tego momentu. Nie wiem jak to ująć w słowach, więc daję głos Norce :D

Tak, tak ;D Nie wiem, co powiedzieć ;) To już normalnie 1/3 pierwszego tomu ;P 

A co ty sobie myślisz? Przecież to ma być długości Mody na Sukces, nieprawdaż? :D

No tak ale wszystko razem wzięte ;P

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 9

- I oto jest mój cel- dokończył wyjaśniać Magnus.
   Siedziała przed nim zaskoczona Thea. Wyglądała na zszokowaną i patrzyła w czarne oczy chłopaka. Po kilku minutach zupełnej ciszy bąknęła cicho:
- Czy to naprawdę konieczne?
- Tak- odparł.- Nie masz innego wyboru. Musisz jak najszybciej coś wymyślić i przenieść się ze mną do Erwaru.
- A co z Mathiasem? Bez niego nigdzie nie jadę.
- Mnie on zbytnio nie obchodzi. Problem pojawi się dopiero wtedy, gdy moja droga szamanka wścieknie się na mnie, że marnuję jej moc.
- Myślałam, że jesteście w dobrych stosunkach? Wcześniej mówiłeś, że się przyjaźnicie...
- Z tą wredną dziewuchą?! Nigdy. Może kiedyś tak, ale nie teraz. Zbyt dużo krzywd wyrządziliśmy sobie nawzajem...
- Możesz podać jedną z nich?
-To długa historia-powiedział wymijająco.
-Lubię długie historie-powiedziała słodkim głosikiem, Emma.
Po tych słowach dziewczynka usiadła obok Magnusa i szturchnęła go lekko w bok zachęcając w ten sposób do mówienia. Chłopak niemal niezauważalnie uśmiechnął się do niej. Thea również obdarowała go promiennym uśmiechem. Po chwili Magnus zaczął swoją opowieść.
-Dawno temu, gdy byłem jeszcze małym chłopcem, razem z Sabirą wychowywaliśmy się w sierocińcu. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi... do czasu... Gdy nastąpiły moje sto sześćdziesiąte piąte, a jej sto pięćdziesiąte czwarte urodziny...
-Magu, mógłbyś to przełożyć na norweski? Ile mieliście lat?-spytała Emma.
-Ja miałem dwanaście, ona jedenaście lat. Tak, więc kontynuując zabrano mnie do zamku księżniczki Arriny. Miałem zostać wychowany na jej przyszłego dygnitarza. Po Sabirę niestety nikt nie przyszedł. Dopiero kilka miesięcy później dowiedziałem się, że jakiś szaman wziął ją pod swoją opiekę, gdyż chciał nauczyć ją swojego rzemiosła. Ale pewnego dnia Orgius przekonał rodziców księżniczki, że wszystkich szamanów należy wygnać z królestwa, gdyż knują oni coś przeciwko całemu kraju. Ja i Arrina zostaliśmy wysłani na Smoczą Górę, miejsce gdzie żyją mentorzy króla. Opiekowali się nami, gdy tuż za doliną odgrywała się wielka wojna. Trwała dokładnie do moich sto osiemdziesiątych urodzin, czyli trzynastu lat. Mówiono, że wojna ta zabiła wszystkich szamanów, podobno tylko kilkorgu udało się zbiec do pobliskiej puszczy. Nikomu jednak nie chciało się ich zabić, bo i tak byli już strasznie słabi i chorowici. Dlatego już po kilku latach większość osób o nich zapomniało. Wszelkie ślady ich dawnej obecności zostały wytępione przez Orgiusa. Po wojnie uważałem, że Sabira zginęła, była przecież taką kruchą osobą. Jednak myliłem się. Po mojej ucieczce i zdradzie wuja Arriny, spotkałem ją. Wyglądała jak dawniej. Te same oczy w kolorze bursztynu. Te same włosy pachnące lasem i przypominające dojrzałe zboże pod wieczór, gdy słońca Erwaru tulą się do snu. Ten sam uśmiech przypominający odgłosy dzwoneczków. Te same ruchy niczym zginający się bambus- takie płynnie i zwinnie. Lecz już nie ten sam charakter. Osoba kochająca słońce, stała się dziewczyną księżyca...
- Mag...- wtrąciła Emma.- Ten twój opis tej dziewczyny, wygląda tak jakbyś się w niej zakochał...
- No Maguś...- uśmiechnęła się Thea.- Nie poznaję cię... Niby taki twardziel z ciętym językiem, a tu takich rzeczy się dowiaduję...
   Chłopak spojrzał chłodno na Theę, po czym syknął:
- Miłość nie jest dla nikogo w czasie wojny. Opowiadałem tylko o faktach. A ty- syknął jeszcze bardziej i pokazał palcem na dziewczynę.- Ty powinnaś myśleć nad tym jak uratować to, co spieprzyłaś...
- Dobrze, już dobrze. Nie denerwuj się tak. Pamiętaj złość piękności szkodzi- dogryzła mu jeszcze bardziej dziewczyna.
   Emma wyczuwając nieciekawą sytuację, wyszła szybciutko z pokoju, mówiąc przelotne: "To ja już sobie pójdę". Chłopak tylko czekał na ten moment. Chwycił nastolatkę za nadgarstki i przycisnął do łóżka. Przysunął głowę najbliżej jak tylko mógł i szepnął jej do ucha cedząc przez zęby:
- Rzadko kiedy robię takie rzeczy, ale nie zapominaj, że nie jestem tutaj z własnej przyjemności, więc zachowuj się jakoś. Pamiętaj, że tylko dzięki twojej pozycji społecznej nie obciąłem ci jeszcze tej ślicznej główki. Jasne?
-No i to jest do ciebie podobne-odrzekła z szyderczym uśmiechem.
-Niby co?!
-Ta twoja niby agresywność.
-Niby...
-A teraz mógłbyś zejść ze mnie, bo jakbyś nie zauważył to leżysz na mnie.
Magnus przeszył ją piorunującym spojrzeniem, ale już po chwili zszedł z niej uprzejmie.
- Jak myślisz...- szepnął po chwili.- Czy Erwar znowu będzie wolny?
- To już zależy, tylko od nas...- zasmuciła się nastolatka.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
To już dziewiąty rozdział ;) Fajna liczba trzy trójki ;D Rozdział nawet mi się podoba :) Zwłaszcza po tym jak z pokoju wyszła Emma :D Wczoraj byłam u konisi i było średnio. Dobra oddaje głos Szałwii :*

Tak. Pamiętam te twoje szlochy na fb :( A co do rozdziału, mi też się bardzo podoba. W ogóle myślę, że powinnyśmy pisać rozdziały wspólnie, bo wtedy są takie ekstra długie i fajne. Jako, że nie mam pomysłu co pisać dalej to życzę tylko miłego czytania :)

No, to taki rozdzialik na Dzień dziecka ;*
Ruda jak będziesz to czytać, to jakby co to, to bluźnierstwo to nie ja pisałam ;P