Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 13

   Kiedy udało się już uspokoić Sabirę i Magnusa, ROPO przeszło do celu spotkania. Były nim rodowe klejnoty księżniczki. Jak mawiały plotki, tylko one mogły odnaleźć zaklętą w wierzbę Arrinę. Mówiono, że Orgius ukrył je w jednym z mauzoleów, które wiły się pod całym pałacem. Podobno zamknął je w wielkim pozłacanym kufrze z dwunastoma kłódkami, których strażnikiem był ogromny wywern. Lecz to nie koniec przeszkód. Każda kłódka miała osobny klucz, a każdy klucz osobnego strażnika. Potwory te ukryte w najeżonych pułapkami i żywymi trupami korytarzach nazywano chlubą Etriosa. Jeszcze nikt nie wrócił z tych lochów żywy, no chyba, że sam pan ciemności i jego poplecznicy. ROPO nie było zachwycone tymi informacjami, lecz co innego mogliby zrobić dla ukochanej księżniczki. Postanowiono, że wyślą kilka 'oddziałów' złożonych z dwóch-trzech osób. Nie mieli oni walczyć z potworami, lecz zbadać okolicę i dowiedzieć się jak najwięcej o wrogach. Drużyny wybierano losowo i jak niestety los postanowił Sabira musiała zadowolić się tylko towarzystwem Czarnego Łba, co nie zapowiadało dobrej współpracy. Thea została wylosowana do tej samej drużyny co Nestus. Semir natomiast postanowił nie opuszczać bazy i komunikować się z członkami ROPO poprzez malutkie słuchawki. Po chwili cała czwórka udałą się do podziemnych korytarzy, które doprowadzić ich miały do zamku. Początkowo szli razem, ale w pewnym momencie musieli się rozdzielić. Thea razem z Nestusem skręcili w lewo, a Sabira i Magnus w prawo.Byli zaopatrzeni w mapy podziemia, ale niestety nie posiadali planu zamku. Dlatego, więc Semir miał im wszystko mówić, naprowadzać. W pewnym momencie obie grupy dotarły do momentu gdzie korytarze się kończyły, a przed nimi wyrastały ściany, w których były przejścia do zamku. Ostrożnie uchylili swoja wrota i grupa Thei znalazła się w ogromnej sali, która chyba od lat nie była odwiedzana. Wszystko było tam zakurzone, wszędzie wisiały pajęczyny, a pod ścianą w rzędach były ustawione metalowe zbroje. Magnus z Sabirą natomiast wylądowali w jakimś ciasnym schowku, w którym znajdowały się różne szczotki, mopy, a także fartuchy kucharskie. Brunet chcąc dowiedzieć się gdzie jest wyjrzał przez dziurkę od klucza i ujrzał ludzi gotujących jakieś dania.
-Musimy się przebrać w te fartuchy.
- Wylądowaliśmy w kuchni?- przeraziła się Sabira.
- No tak.
- Toż to ja gotować nie umiem!
- A kto tak doskonale mikstury waży?
- Ale to zupełnie co innego!
- Weź przestań paplać i zakładaj ten fartuch- syknął Magnus ubierając się w kucharski strój.
   Kilka minut później oboje brylowali w towarzystwie innych kucharzy. W pomieszczeniu wszelkiego typu zapachy mieszały się w jedną mieszankę. Nie była ona zbyt przyjemna, lecz nie odrzucała. Magnus i Sabira doszli do blaszanych drzwi z dużym okrągłym oknem. Oboje zobaczyli tam Orgiusa rozmawiającego z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy. Czekali oni na posiłek. Sabira widząc zbliżającego się kelnera szybko przechwyciła posiłek i wyszła razem z Czarnym Łbem z serca pałacu.
   Kobieta z szerokim uśmiechem na ustach podała władcy dorodnego indora i poszła w stronę dalszych sal. Ertios przyjrzał się uważnie obojgu kucharzy. Widząc charakterystyczne oczy Magnusa szepnął do swego przyjaciela parę słów. W tym samym czasie Sabira i Czarny Łeb znaleźli się w sali wypoczynkowej. Niestety... Ich euforia nie trwała zbyt długo. Oboje jak za dotknięciem magicznej różdżki poczuli na nadgarstkach nieprzyjemny chłód kajdan. Nie próbowali się nawet wyrywać, bo wiedzieli, że i tak nic tym nie wskórają. Dlatego już po chwili znaleźli się w ciemnym, zimnym lochu, który wzdłuż jednej ściany był wyłożony słomą. Przed wejściem kajdany zostały zrzucone, a oni niemalże wepchnięci do środka. Thea i Nestus nie zdawali sobie sprawy z sytuacji, w której znaleźli się Sabira wraz z Magnusem. Sala, w której się znaleźli jak im powiedział Semir znajdowała się bezpośrednio nad podziemnym mauzoleum. Musieli tylko znaleźć ukryte przejście. Szukali dobre kilkanaście minut i nic nie znaleźli.
-Nestus, poddaje się-powiedziała podchodząc do niego.
Oboje byli zwróceni do siebie twarzami w pewnej chwili chłopak oparł się o kamienną ścianę. Jego dłoń przypadkowo natrafiła na kamień, który jak się okazało otwierał podziemne przejście. W jednej chwili posadzka rozstąpiła się a oni zjechali po metalowej zjeżdżalni. Na samym dole po szybkiej jeździe w dół Thea leżała na rozłożonym na łopatki Nestusie.
- Boli- jęknął chłopak.
- Oh... Wybacz- szepnęła dziewczyna i zeszła z młodzieńca.
   Oboje powoli wstali i dokładnie obejrzeli miejsce, w którym się znaleźli. Jak na mauzoleum przystało pomieszczenie zbudowano z ogromnym przepychem. Pozłacane ściany, porozrzucane gdzieniegdzie monety i drogie draperie. Na podłodze leżało kilka materiałów, wyglądających na atłasy, które okrywały dwie trumny. Pomieszczenie wyglądało na nowo wybudowane. Dziewczyna podeszła powoli na podwyższenie i zdjęła tkaniny. Jej oczom ukazały się dwie trumny zbudowane z brzozowego drewna. Delikatne pozłacane litery ukazywały napis, który wypełnił przerażeniem Nestusa i Theę: "Saria i Neoir- władcy Erwaru".
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kolejny rozdzialik ;) Długi i fajny. Sabira i Magi ♥ Jak suodko ^_^ Końcówka mnie przeraziła o.O Szałwia jakie Ty masz pomysły ;D  

Podobne do pomysłów Universe (pozdrawiam gorąco). A co :D Niech się Nestus boi xD Tak... Sabira i Magi ♥ Buahahahaha jesteśmy złe xD

Przynajmniej Mathi będzie zadowolony ;P

No fakt. Niech Magi na dwa fronty robi xD

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 12

Szły powolnym krokiem i już po chwili znalazły się w kuźni. W środku były trzy osoby. Młodzieniec uderzał ogromnym młotem w rozgrzane żelazo przypominające podkowę. Dwaj pozostali mężczyźni podkuwali potężnego karego ogiera. Gdy tylko Sabira znalazła się w środku przywitała się z męską częścią towarzystwa ruchem ręki i wypowiedziała tylko jedno zdanie: Łysi buddyjscy mnisi w dresach. Mężczyźni spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się do dziewczyny. Następnie najmłodszy z nich wskazał im ścianę, za którą jak się okazało było ukryte przejście.
- Łysi buddyjscy mnisi w dresach?-spytała Thea z rozbawieniem.
- Tak. Musieliśmy wymyślić coś czego Orgius nie zna, a jako, że jeden z kadetów ROPO jako jedyny miał pomysł to używamy właśnie tego hasła- odparła chłodno kobieta.
- Ale przyznacie, że nieźle wymyśliłem- uśmiechnął się młodzik prowadząc ich długim korytarzem.
- Tak, tak Nestus. Przepięknie- rzuciła ironicznie Sabira.- Możesz zaprowadzić Theę do Wielkiego, Czarnego Łba? Muszę jeszcze coś załatwić.
- Jasne, ale weź go przestań tak nazywać, bo w końcu się obrazi.
- Mam to gdzieś- odparła chłodno i zwróciła się do Thei.- Bądź grzeczna, nie wystawiaj rąk poza korytarze, nie kichaj, patrz pod nogi, nie sfajcz się od pochodni, a Wielkiego Czarnego Łba obraź ode mnie.
- To koniec ogłoszeń parafialnych?- zażartowała nastolatka.
- Nie... Jeszcze nie. Jak Łeb znowu się będzie obijał to go walnij- powiedziała i poszła innym korytarzem.
-Nestus?
-Tak?
-Kim jest ten Wielki Czarny Łeb? I czemu ona jest na niego taka cięta?
-Nie domyślasz się jeszcze?-pokręciła przecząco głową.-To Magnus.
-No to rzeczywiście dobre porównanie.-powiedziała, a oboje się zaśmiali.-Daleko jeszcze? 
Jego odpowiedź była przecząca. Oznaczało, to, że droga do celu była już bliska. Wystarczyło przejście tego korytarza do końca, a następnie skręcenie w lewo. Po chwili im oczom ukazała się wielka sala. Była utrzymana w ziemistych kolorach, a pochodnie rozświetlające jej wnętrze nadawały jej nastroju tajemniczości i grozy. Cała sala była wypełniona ludźmi siedzącymi w kilkunastu rzędach ławek ustawionych równolegle do siebie. Przed wszystkimi ławkami znajdowało się niewielkie wzniesienie, na którym ustawione były pięć mosiężnych krzeseł. Dwa pierwsze krzesła od środka po prawej stronie zajmował Magnus i Semir. Nestus udał się z blondynką do wzniesienia i kazał jej zająć środkowe krzesło sam zaś usiadł po jej prawej stronie. Pozostało już wolne tylko jedno krzesło, które jak się dowiedziała zajmowała Sabira.  
-Gdzie Sabira?-spytał Magnus
-Właśnie, Czarny łbie masz pozdrowienia od kochanej Sabirki.-powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
-Możesz chociaż ty tak do mnie nie mówić?
-Dobra. Powiem ci jeszcze jedno. Ona wciąż cie kocha.
   Magnus spojrzał na nią zszokowany i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, cała sala usłyszała donośny głos Sabiry, który brzmiał inaczej niż zwykle. Stał się on potężny, wysoki i przesycony magią:
- Ten kto rozpuszcza takie plotki jest kłamcą i oszustem. Ot co!
- O proszę- szepnął Magnus.- Panna Sabira spóźniła się, gdyż zapomniała założyć odciętej bawolej głowy.
- Zamilcz Czarny Łbie- krzyczała dalej podchodząc do chłopaka.- Po pierwsze- to symbol szamanizmu! A po drugie- to czaszka zakuty łbie!
- Najpierw czarny, teraz zakuty. Brakuje tylko przymiotnika kozi! Wtedy to będzie idealnie, hę?
- A wiesz, że tak?!
- Semir- jęknął Nestus.- Weź ich uspokój, bo znowu nie zorganizujemy tego spotkania.
- Teraz twoja kolej- odparł starzec.- Ostatnio to ja ich rozdzielałem.
- Jak tam se chcesz- posmutniał i wstał, by zażegnać spór.
-----------------------------------------------------------------------------------
   Myślę, że ten rozdział udał się i to bardzo :3 ROPO jest the best ♥ A jako, że nie wiem co pisać dalej, to daję głos Norce ^_^

ROPO ;d Ja to wymyśliłam ;P Tak rozdział jest super ^_^ Nie mam nic więcej do powiedzenia ;)Nie no może mam przed chwilą zostałam wykorzystana (pewnie macie już dziwne myśli ;P) do przyniesienia mleka, bo oczywiście nikomu nie chce się ruszyć dupy i wysyłają młodszych ;/

Dziwniejsze myśli to liczba Niemców, która Theę odwiedziła :D Ta piękna liczba jaką jest 69 xD Przypadek? Nie sądzimy!

Hihihih 69 ;D