Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 16

Rozdział powstał pod ogromnym wpływem melisy, zielarni elfów oraz innych nienormalnych pomysłów. Dziękujemy za wytrwanie i obiecujemy, że takie nienormalne rozdziały nie będą już się pojawiały, a przynajmniej tak zakładamy. Za wszelkie uszkodzenia mózgu, problemy z tęczą na podłodze albo zatrzymanie akcji serca spowodowanego śmiechem nie odpowiadamy. Proszę mówić o tym z wujaszkiem.

Szanowne autorki bloga.
----------------------------------------------------------------------
Podeszli do jabłoni i zerwali sobie po jednym jabłku. Pierwszy kęs zrobiła Sabira. Gdy spostrzegła, że jej głos jest normalny i nie tańczy Magnus tak samo spróbował złotego owocu. Z początku nic się nie działo, ale po chwili z ich ciał wyleciały dusze i chwilę kręciły się nad ich głowami. Potem ponownie wróciły do organizmów towarzyszy. Moment później Sabira powiedziała: "Chyba nic się nie stało" I w tym momencie na jej twarzy pojawiło się głębokie zdziwienie, ponieważ nie powiedziała to ona, lecz Magnus.
-Chyba zamieniliśmy się ciałami-powiedział przerażony chłopak głosem Sabiry.
-Co jak, to możliwe jestem "sobą" tyle że  w ciele faceta? Czyli, że mam...no wiesz
-A, ja mam, to drugie?
- Raczej tak.
- To znaczy, że mogę?- odezwał się uszczęśliwiony Magnus w ciele Sabiry.
- Jak się tylko odważysz to obetnę ci...- zagroziła.
- Nawet zerknąć?
   W tym momencie zdenerwowana dziewczyna wyjęła sztylet z pochwy Magnusa.
- No okej, okej. Nie było pytania.
- Mam nadzieję. A tak w ogóle...
- O co chodzi?
- Od kiedy powstrzymywałeś mocz? Ja nie wytrzymam, a nie ogarniam jak się Tego używa.
  Magnus uśmiechnął się lekko i powiedział słodkim głosikiem:
- Oj to ja raczej ci w tym nie pomogę, skoro nie ogarniam połowy z nowych właściwości 'mojego' ciała.
- No proszę. Tak ładnie proszę.
- Oj nie przesadzaj. Poradzisz sobie.
- Chcesz go stracić?!
- No okej... Pomogę...
Sabira (ciało Magnusa) szła męskim krokiem w stronę najbliższych zarośli. Magnus (ciało Sabiry) z niewielkiej odległości wydawało jej polecenia. Po kilku minutach wróciła z kwaśną miną.
-To było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Dobrze, że miałam zamknięte oczy i nic nie widziałam, ale za to czułam.
-Dobra nie przesadzaj. Za jakiś czas wszystko wróci do normy.
-Mam taką nadzieje.
Po tej krótkiej wymianie zdań oboje poszli w głąb ogrodu. Na swojej drodze spotkali tylko kolejne drzewa, jednak jedno wydało im się bardziej interesujące od reszty. Wyglądało bardzo normalnie. Biała kora w ciemne pasy, limonkowe liście. Jedyną rzeczą odróżniającą go od innych roślin była smukła twarz wyrzeźbiona w drzewie. Magnus przerażony cofnął się wpadając na Sabirę. Oboje wiedzieli czyją postać skrywała ta roślina.
- Księżniczka Arrina...- szepnęli przerażeni.
   Kilka minut później gdy już się otrząsnęli zaczęli rozmowę.
- Czy... Czy to na prawdę ona? Przecież Orgius mówił, że ukrył ją tam gdzie nikt nie będzie szukać. Wszyscy z ROPO obstawiali Ziemię.
- No właśnie. Wszyscy szukali jej na Ziemi, a ona zaklęta była w Erwarze. To logiczne.
- Przestań tak mówić. Tego typu słowa nie pasują do mego wizerunku.
- Bo nie myślisz logicznie?
- Przestań. To już na prawdę przestaje być śmieszne. Musimy coś wymyślić, by w końcu znowu być w swych ciałach.
- To ustanie. Jak każda właściwość Smoczego ziela.
- Nie prosiłem cię o rady, Sabi.
- A-ale to nie ja- jęknęła dziewczyna.- T-to, t-to ona- wrzasnęła pokazując palcem na drzewo.
   Po tych słowach liście zaszumiały ukazując uśmiechnięte oblicze księżniczki.
- Może i moje ciało jest uśpione, lecz dusza żyje nadal... Magnus podejdź tutaj. Tak dawno nie widziałam twojej twarzy...
   Magnus, w ciele Sabiry, dumnie podszedł do kobiety. Ta uśmiechnęła się lekko i zaszumiała ponownie:
- Opuśćcie ten ogród czym prędzej. Mój wuj ma nad nim kontrolę. Jeśli was tu zauważy to będzie po nas wszystkich. Idźcie na północ przez jaskinie. To najkrótsza droga do waszych przyjaciół.
- Dziękujemy za pomoc, Arrino. Czy mogłabyś zdjąć z nas ten czar? Jest denerwujący- spytał chłopak.
- Po co? Przecież już dawno wszystko wróciło do normy.
   Księżniczka miała rację. Ich dusze znowu znajdowały się w odpowiednich miejscach. Oboje odetchnęli z ulgą, gdy tylko to zauważyli. W pośpiechu podziękowali jeszcze raz i pobiegli w stronę jaskiń.
- Pozdrówcie ode mnie Seidera- szepnął ogród, gdy towarzysze wchodzili już do ciemnych jaskiń.
-------------------------------------------------------------------

Dzisiejszy rozdział jest nienormalny. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Norka też. Przepraszamy wszystkich poszkodowanych. A osoby głodne mogę poczęstować waflami, które aktualnie spożywam.

Tak rozdział jest dziwny, nawet bardzo ;D Universe mam nadzieje, że Erwar jest wystarczająco ubarwiony ;P A Szałwia mi tu cały czas chrupie tymi waflami ;d

Wybacz :3 Zostały mi już tylko dwa.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Informacja

W dniach 11.08.-24.08. zostajecie sami z Szałwią ;) Mnie nie będzie. Wyjeżdżam na kolonie ;) Na Mazury. Do zobaczenia wkrótce :*

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 15

   Wijące się korytarze królewskiego mauzoleum zdawały się nie mieć końca. Magnus i Sabira od kilku godzin przymierali głodem. Z coraz większym trudem przechodzili przez zawalone korytarze. Zapału do dalszej podróży nie ułatwiał też zapach unoszący się w grobowcu. Przypominał on pleśń o słodkim zapachu, przypominającym zapalone cygaro. Oboje wiedzieli co, to oznacza. Tylko jedna roślina posiadała woń podobną do tego. Nie miała ona konkretnej nazwy. Każdy Erwariańczyk wiedział jednak, że należała ona do najbardziej zdradzieckiej flory. Jednak szamani nazywali tą roślinę bardzo konkretnie:
- Smocze ziele- odrzekła Sabira z pogardą.
-Smocze ziele? A co, to niby jest? Jakieś zioło tylko dla szamanów?
-Nie. Czarny Łbie co ty masz pod "kupą" tych ciemnych włosów? Smocze ziele jest to roślina magiczna, która może w każdej chwili zmienić owoc przez siebie wydawany. A jak wszyscy wiedzą owoce te posiadają różnorakie właściwości.
-Rozumiem, ale jakie to są właściwości?
-Nie wiemy tego, ponieważ, co chwilę się zmieniają.
-To, czy bezpiecznie jest je jeść?
-Powiem tak, jeszcze nikt od nich nie umarł.
- Zastanawiam się jednak, czemu czujemy ich zapach, skoro jest tutaj tylko kamień i nie ma żadnej zie...-przerwał Magnus.
   Przed towarzyszami broni rozciągał się piękny ogród. Nie przypominał on tych występujących na powierzchni. Pod sufitem krążyły chmury bursztynowego pyłu, które formowały się w najróżniejsze kształty. Czasem zmieniały się w gwiazdy, które lśniąc oświetlały to magiczne miejsce. Trawa poruszała się niczym żywa. Jeszcze dziwaczniejszego charakteru dawał jej srebrzysty kolor. Gdzieś w oddali ogrodu słychać było szmer wody wypływającej z pojedynczych skał. Rzeki te nawadniały drzewa o złotej korze i białych liściach. Zdumiona dziewczyna zdjęła buty i poszła w stronę niewinnie rosnącego drzewa. Rosły na nim srebrne owoce. Sabira złapała się za brzuch, po czym sięgnęła w stronę srebrnych kwiatów. Zatrzymał ją jednak stanowczy ścisk nadgarstka. Spojrzała zdumiona na sceptycznego Magnusa. Ten pociągnął ją w dalszą drogę.
- Przestań!-krzyczała.- Co, ty wyprawiasz?
- Nie pamiętasz, co sama mówiłaś? Mają one jakieś dziwaczne właściwości. Całe, to miejsce jest dziwaczne. A ty tak po prostu chcesz zjeść ten owoc.
- Przecież i tak nie było przypadków śmiertelnych. Co może się nam stać?
- A, co jeśli będziemy pierwszym takim przypadkiem?
-Zapewniam cie na moje szamańskie zdolności, że nie będziemy pierwszymi, którzy umrą.
-No nie wiem, w sumie, to jestem bardzo głodny.
-Przecież mówię, że nic nam się nie stanie. Jak chcesz mogę spróbować pierwsza.
-Nie, to może zróbmy to na trzy.
W tym momencie oboje zerwali srebrny owoc z drzewa.  A po chwili każde z nich ugryzło po małym kęsie. Przez chwile czuli się normalnie, ale w pewnym momencie przez ich ciało przeszły setki, a nawet tysiące drgawek. Ich ciała złączyły się ze sobą i zaczęli tańczy tango.
- Co my wyprawiamy?- zdziwił się Magnus.
- Nie ma pojęcia- zawtórowała Sabira.- Ale to chyba właściwość tego owocu.
- Rozumiem, że tańczymy. Walc jeszcze bym wytrzymał. Ale tango?- jęknął.
- Ała... Złapałeś mnie za tyłek.
- Nie tylko dla ciebie jest to niezręczne. Dla mnie wręcz lekko obrzydliwe.
- Jak tylko wybudzę się z tego transu to cię zabiję- warknęła Sabira.
   Przez dobre kilka minut oboje tańczyli płomienny taniec. Coraz to bardziej ponętne pozy zamiast spinać sytuację, rozluźniały ją. Chwilę potem młodych Erwiańczyków nie obchodziło już nic oprócz tańca. Ich głowy były tak blisko siebie, że stykały się policzkami. Mocny uścisk Magnusa kierował oddanej jego woli Sabirą. Dwójka towarzyszy działała pod wpływem czaru, który zniwelował ich nienawiść do siebie przez pewien czas. Ponętne lustrady i cariciasy mieszały się z pasadami oraz enrosquesami. Taniec mimo chaotycznego wyglądu posiadał harmonię, żyjącą w rytmicznym tempie wydawanym przez różnorakie rośliny. Uno, dos, tres, cuatro, cinco, seis, siete, ocho. Uno, dos, tres, cuatro... Początkowe abrazo cerrado, pod koniec zmieniło się w doble frente. Muzyka roślin ponownie zaakcentowana tupnięciami butów powoli cichła. Pod sam koniec Sabira założyła swoją nogę na zgiętą kończynę Magnusa. Wtedy nuty natury przestały grać melodię zakochanych. Oboje stali tak jeszcze, dopóki nie odzyskali świadomości. Ich twarze znajdowały się blisko siebie. Rozwścieczona Sabira popchnęła Magnusa. Przez taniec była głodniejsza niż wcześniej.
- Mówiłem, że nie będzie z tego nic dobrego- warknął Magnus.
- Ja chętnie spróbuję innego owocu. Może będzie jakiś, który zamieni cię w żabę...
- Bardzo zabawne- uśmiechnął się, po czym dołączył do nastolatki w przeszukiwaniu ogrodu.
   Po kilku minutach znaleźli różowe melony. Wyglądały smacznie, więc Magnus zerwał jeden z owoców i przekroił nożem. Drugą połowę rośliny dał swej towarzyszce. Niepewnie wgryźli się w miękki owoc o delikatnym smaku. Odczekali kilka sekund, a gdy zobaczyli, że nic się nie dzieje, postanowili zerwać ich jeszcze trochę.
- Widzisz. Nic nam się nie stało- odezwała Sabira głosem piskliwszym niż zazwyczaj.
 Na jej słowa Magnus parsknął śmiechem i równie piskliwym głosem odpowiedział:
- Zwłaszcza twojemu głosowi. Z nim jest 'wszystko' w porządku. 
-Ej, ta właściwość mi się podoba. 
-Ciekawe jak długo będziemy tak rozmawiać?
-Nie wiem, ale pewnie długo, bo przecież ile my tego zjedliśmy?
-Duźiooo-powiedział wybuchając śmiechem.
-Nie rozśmieszaj mnie, bo zaraz wybuchnę.
-Kujde, będę mówił tejaz jak małe dziecko.
-Ej, seljo przestań, bo zaraz mnie rozsadzi.
-Rozsadzi? Kujcze rozsadzi. Musimy przestać, bo na serio wybuchniemy i zostanie z nas paćka.
-Dobzie, koniec śmiania. 
W tym momencie oboje postarali się pohamować. Zaczęli rozmawiać o rzeczach bardziej poważnych. Rozmowa nie kleiła się zbytnio. Po kilku minutach głos powrócił do normalności. Zadowolona dziewczyna wstała i zaczęła spacerować po ogrodzie. Po chwili dogonił ją Magnus. Gdy miał już wypowiedzieć ostrą mantrę Sabira zatrzymała się i wskazała chłopakowi złotą jabłoń.
- To jak próbujemy?- spytała.
- Tak, ale to już ten ostatni raz- oznajmił.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kolejny jakże barwny rozdział ;D Jeszcze te tango, to istna bajeczka. Muszę się kiedyś nauczyć i to będzie mój pierwszy taniec na weselu ^_^ Nie jakiś walc czy coś tam tylko tango ;D

Hue, hue- tango :3 Oto jak miało wyglądać tango Sabiry i Magnusa, ale pojawił się nasz przyjaciel leń i tak fajnie ten taniec w rozdziale nie wygląda :< Taniec Sabiry i Magnusa, który wygląda fajniej niż w rozdziale. 

To tango jest jest super <3 

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 14

-Nie mam ochoty siedzieć tutaj z tobą do końca życia.-powiedziała z oburzeniem.
-Sabi, nie przesadzaj mi wcale się nie spieszy.
-Dawno tak do mnie nie mówiłeś, ale to nie zmienia faktu, że chce się stąd wydostać.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze. Wiesz, co mam pomysł.
-Jaki?
-Po pierwsze przez słuchawki możemy połączyć się z Semirem, a po drugie mogę skomunikować się z Theą tak jak na początku.
   Po chwili brunet próbował połączyć się z Semirem. Jednak coś nie łączyło. Podejrzewał, że może to być spowodowane jakimiś zakłóceniami lub brakiem zasięgu. Zostało im drugie wyjście: połączenie się z blondynką. Magnus skupił się i użył całej swojej energii. Czuł jak przepływa ona przez całe ciało. Wiedział już, że za chwile nastąpi połączenie.
-Thea! Thea!-wołał.- Thea! Słyszysz mnie? Jesteśmy w lochach Orgiusa! Pomóżcie!
   Odpowiedziały mu tylko głośne trzaski i donośny wrzask zniekształcony przez niedoskonałe urządzenie. Chłopak westchnął głęboko i odłożył słuchawkę. Popatrzył na Sabirę i odrzekł:
- Możliwe, że przez jeszcze jakiś czas będziemy tu tkwili. Właściwie... Co cię oszukuję... Sądząc po tych krzykach mogą mieć większe kłopoty od nas...
- No świetnie- jęknęła kobieta.- Więc będę musiała z tobą spędzić jeszcze długi czas.
- Oj nie marudź... Mogło być gorzej.
- Na przykład?
- Na przykład mogliśmy już zaprzyjaźnić się z gilotyną albo ze stryczkiem.
- O super- krzyknęła.- Wolałabym już umrzeć niż spędzać z tobą resztę swego kiepskiego życia!
- To proszę! Rób se co chcesz! Nienawidzę cię! I najlepiej będzie jak zejdziesz mi z oczu!
- Nienawidzisz? Nienawidzisz?- zaczęła płakać Sabira.- Czy ty naprawdę jesteś taki głupi?
   Chłopak wystraszył się nagłej zmiany tonu dziewczyny. Odpowiedział ciszej:
- Nie rozumiem pytania...
- Gdybyś. Gdybyś tylko nie opuszczał tego domu dziecka. Bylibyśmy. Bylibyśmy razem. Na zawsze. Czemu? Czemu los chciał inaczej? Powiedz mi, bo nie rozumiem...
-A czy uważasz, że to jest moja wina, że rodzina królewska wybrała akurat mnie?!
-No..
-No widzisz. Myślisz, że mi było dobrze z tym, że mnie od ciebie zabrali?!
-Magnus, mogłeś chociaż odwiedzać mnie częściej lub sprzeciwiać, że nie chcesz jechać beze mnie. A ty nic.
Sabira nagle załkała i wtuliła się w umięśnione ciało chłopaka. On nie protestując odwzajemnił jej uścisk.
-Musimy się stąd wydostać. Nie możesz użyć swoich czarów?
-W tym przypadku jestem bezsilna.-powiedziała z smutną miną.-może spróbuj jeszcze raz połączyć się z Theą.
Ponownie użył całej swojej mocy by połączyć się z koleżanką. Tym razem dziewczyna odpowiedziała.
-Magnus! Gdzie wy jesteście?
-W lochu.
-Gdzie? Jak to się stało?
-Długa historia. A wy z Nestusem gdzie jesteście?
-W maluzoleum. Znaleźliśmy trumny królewskiej pary.
- To dobrze. Podobno stamtąd jest najbliższa droga do Orgiusowych katakumb.
- Wiemy.
- A tak w ogóle. Gdy wcześniej do was dzwoniłem, usłyszałem dziwne odgłosy.
- Aha... Chodzi ci o Marę i Maro?
- Kogo?
- Eh... Nie ważne. Macie połączenie z Semirem?
- Niestety... Udało nam się skontaktować tylko z wami.
- Ok. Poinformujemy go o waszej sytuacji. Może wyśle po was innych ROPO-wców.
- Dobrze to słyszeć... Ja kończę! Sługusy Orgiusa nadchodzą!
Sługusy próbowały rozwścieczyć ich na różne możliwe sposoby: od wyzywania, od czarownic po zdrajców Orgiusa.
-Wiesz, co mam pomysł.
-Jaki?
-W tym pomieszczeniu starczy mi odrobinę magii na małą iluzje.
-To znaczy?
-Zaraz zobaczysz.-powiedziała uśmiechając się.
Złotowłosa stanęła po środku celi. Biła od niej złota aura. Strażnicy widząc to spojrzeli przez zakratowane okienko drzwi. Ona tylko na to czekała. W tym momencie wykonała serie delikatnych ruchów rąk. Następnie przez ułamek sekundy pozostała w pozycji jaskółki, a na koniec magicznym ruchem dłoni przesłała coś w stronę ciągle patrzących się na nich strażników. Ich wzrok nagle zmętniał, a ona zaczęła wydawać przeraźliwe okrzyki jakby była poważnie ranna.
-Błagam wypuśćcie nas. Ja tu zaraz umrę.-spojrzała znacząco na Magnusa.
On jakby zrozumiała i począł to samo, co ona. Po chwili drzwi się otworzyły. Dwójka młodych wyszła na zewnątrz. Dwaj strażnicy przypatrywali się nim uważnie. Sabira wykonała ostatni ruch: otwartą dłonią nakreśliła w powietrzu literę "P". Następnie wyprostowała rękę, przyciągnęła ją do siebie po czym znów wyprostowała i falistym ruchem przyciągnęła do siebie.
-Zostańcie tu.-rozkazała im.-Magnus spadamy stąd zanim czar przestanie działać.
   Oboje pobiegli szybko w stronę najbliższych drzwi. Sabira i Magnus dobrze wiedzieli, że przy lochach znajdują się ukryte drzwi do królewskich katakumb. Przez najbliższe minuty tylko one będą ich obchodzić...
***
   Thea i Nestus przyglądali się uważnie mauzoleum. Stali w oszołomieniu i podziwiali doskonałe pomieszczenie. Dziewczyna postanowiła jeszcze raz pomówić z Magnusem. Skupiła więc całą swą energię i rzekła:
-Gdzie, wy do jasnej anielki jesteście?
-Idziemy do was.
-Co? Jak wydostaliście się z celi?
-To dzięki Sabirze.
- Miło wiedzieć.
- Powiedz mi... Co to za Mara i Maro?
- A... oni... To tylko bliźniaki.
- Czyli?
- Fiolus podziemus...
- Chwila... Ten fiolus podziemus?!
- Tak, raczej tak.
- Toż to one są strasznie rzadkie! Pamiętam jak Orgius przepędził je z Erwaru, a ty mi mówisz, że dwójka z nich mieszka w katakumbach?!
- No... Tak?
----------------------------------------------------------------------
  Kolejny, ekstra długi rozdział :D Znowu pojawiły się nowe postacie. Jak my to lubimy robić :D Nie mam pojęcia o czym pisać :/ Więc przekazuję głos Norce ;)

Ymmm, też nie wiem co napisać ;/ Ach te słodziaki fiolusy podziemusy *.* Ja sobie oglądam "Pierwszą miłość". Zjadłam trzy kawałki domowej pizzy i pękam ;P
Kochane fioluski ;*