Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 8

  - Niewiele osób widziało... Niewiele osób słyszało... Niewielu zna tą tajemnicę... Niewielu zna mroczną anielicę... - śpiewał kobiecy głos, siedzący nad jeziorem. Moczyła stopy w wodzie i jednocześnie strugała w drewnie figurkę konia. Bursztynowym wzrokiem wodziła po błękitnych ognikach, które zaczęły już zbierać się na okolicznych polanach. Wędrowały one nad taflą jeziora, zbliżając się do dziewczyny swym posuwistym ruchem. Kobieta widziała w nich ludzkie dusze błądzące po świecie w celu pomocy innym, zwłaszcza w tych czasach... One o tym wiedziały i z każdym jej uśmiechem wydawały z siebie cichutkie, delikatne dźwięki przypominające wydechy małych dzieci. Niektóre z nich przypominały śmiech, a inne płacz. Z każdą sekundą były bliżej dziewczyny, aż w końcu ustawiły się w okrąg. Ona tylko na to czekała. Powoli wstała i zapaliła kilka świec. Następnie sypnęła w górę gwiaździstym pyłem, który rozświetlił czerń i ciemność puszczy. Kobieta chwyciła figurkę i zaczęła śpiewać dalej:
- Tam gdzie boru kraniec jest... Tam gdzie wierzba w tonie łez... Błyszczy niczym kwiat... Niebezpieczny krańca świat... Rozpoczyna podróż swą... Brat Twój powiązany nicią tą... 
   Po zaśpiewaniu pieśni konary drzew zaczęły szumieć. Powoli wyginały się w inne strony, ukazując grafitowy nieboskłon usiany milionem gwiazd oraz dziesięcioma księżycami różnej wielkości. Kobieta kucnęła i narysowała na ziemi kilka run, po czym sypnęła na nie pyłem. Trzymając w ręku figurkę, zaśpiewała resztę piosenki:
- Czarna toń nieba świeci nad nami... Lecz z tym problemem radźmy mu sami... Dziesięć jednością stanie się o świcie... Słuchaj uważnie, bo to twoje życie... Mglisty zaświeci ostatni raz w tym rzędzie... Jasny umrze pewien dawnej zgody... Wielki myśli swe zachowa... Czarny tajemnic dochowa... Srebrny ucieknie razem z wami... Błękitny pomoże, myślą będąc z nami... Biały stchórzy, schowa się w pamięci... Skalny rytuały uświęci... Święty nadciągnie znad północy... By zniszczyć tego kto ciemnością nocy...
   W tym momencie dziewczyna przestała śpiewać. Zamknęła figurkę w dłoniach i dmuchnęła. Z figurki zaczął ulatniać się dym, który uformował się na kształt konia. Wyskoczył on i zaczął galopować w stronę miasta Eivarov- świętej stolicy. Po tym wydarzeniu ogniki zniknęły, a cała puszcza pogrążyła się w ciemnościach. Dało się słyszeć tylko pohukiwania sów oraz wycie wilków. Kobieta głośno westchnęła po czym szepnęła zwracając się do dziwnego zwierzątka, przypominającego lisa:
- Czarny to los szykują nam gwiazdy mój lisi przyjacielu... Od kiedy Orgius przejął władzę tylko Ona może nam pomóc. Mam nadzieję, że księżyce dadzą nam czas...
   Lisek spojrzał niezrozumiale na kobietę, a ta uśmiechnęła się tajemniczo, po czym powiedziała:
- To zaczęło się już dawno temu... Już dawno temu gwiazdy zapowiedziały przemianę Arriny w wierzbę oraz przejęcie władzy przez Orgiusa. Nikt jednak nie brał tego do siebie. Uważano, że to niemożliwe... Toteż stało się to. Ertios przejął władzę i próbował zabić święte konie żywiołów. Dobrze, że był tam on... Uratował je, narażając własne życie. Od tej pory Ertios go ściga. Mam nadzieję, że nie odnajdzie żadnych śladów. Zbyt skrzętnie je ukryłam. Uciekł do mnie... Do osoby o której świat zapomniał. On jednak pamiętał. Pomogłam mu, bo musiałam... Miał u mnie dług, a ja jestem honorowa. Przybył i poprosił o pomoc. Błagał na kolanach. Ukryłam konie, ukryłam też jego. Lecz ogarów Orgiusa się nie zmyli. Wcześniej czy później go znajdą. Dlatego przeniosłam go tam. Za wielkimi górami, tam gdzie smoki tworzą swe gniazda i gromadzą skarby... Tam gdzie domy zamieniają się w wieże i świecą niczym słońca. Tam gdzie księżyce stają się jednością, a Słońce jest tylko jedno. Przeniosłam go tam, by Ją znalazł. By znalazł tą co stworzyła ten świat... By odnalazł Theę...
---------------------------------------------------------------------------------
Przed Wami wylądował rozdział 8. Nagła zmiana scenerii i... przenieśliśmy się do Erwaru :D Jestem szczęśliwa, ponieważ ten rozdział bardzo mi się podoba. Zmusiłam się do rymowania i powstała taka se piosenka o... A to o czym jest nie jest ważna, ponieważ to tajemnica (i dowiecie się o tym kiedyś tam ;) ). A teraz przekazuję głos Norce...

Ty jesteś świetna ;* Ten rozdział jest super, super i jeszcze raz super ;) Ja nigdy bym czegoś takiego nie napisała :D I jeszcze słowa tej piosenki? Po prostu świetne ;)

Miłuję słowniki rymów :D Gdyby nie one to byłyby tu same idiotyczne rymy ;)

poniedziałek, 19 maja 2014

Urodzinkowo ;D

Chciałam Wam powiedzieć, że Szałwia ma dzisiaj urodziny ;D I ponownie składam jej najserdeczniejsze życzenia ;* Sto latek, miśku ;)

Dla Ciebie ;*

Rozdział 7

-Thea? Kto to jest?
-To... on...
-Hej, Emma-powiedział uprzejmie wyciągając dłoń, chcąc się przywitać.
-Cześć.-odpowiedziała niepewnie.
-Dlaczego on wygląda jak...
-Jak Magnus?-odparł z nieukrywanym uśmiechem.
-Ale jak to możliwe?
- Jak by to wyjaśnić?- zaczął zastanawiać się chłopak.- Może ujmę to tak... Na świecie istnieje wiele zjawisk niewytłumaczalnych. To że świat wymyślony przez twoją siostrę stał się żywy i istniejący to jedna z zagadek wszechświata...
- Nie o to mi chodziło...- stwierdziła Emma.
- Jak to?!
- Chciałam tylko wiedzieć czy ktoś z twoim znajomych jest charakteryzatorem. Bo Mathias bardzo przypomina Magnusa. Zapewne wystawiacie sztukę teatralną czy coś w tym stylu. Będę mogła grać księżniczkę? Proszę... Proszę... Proszę...- zaczęła obsypywać pytaniami siostra Thei.
Theę rozśmieszył trochę sposób w jaki Emma postrzegała całą tą sytuacje-pojawienie się Magnusa. Pokazywała jej kilkakrotnie swój pamiętnik, w którym opisywała losy mieszkańców Erwaru. Tym bardziej, że Emma wierzyła w magie, jakieś bajkowe stworzenie i różne tego typu rzeczy. Dlatego pomyślała, że młodsza siostra od razu będzie wypytywać jak Magnus znalazł się w ich świecie. A tu nagle wyskoczyła jej z jakimś przedstawieniem i księżniczką.
-Emma, kochana...-chłopak aż zdziwił się, że to on wypowiedział te słowa.-Nie możesz być księżniczką, bo nie ma żadnego przedstawienia.
-Tak?-spytała cieniutkim głosikiem.-W takim razie, ty...
-Tak, on jest jednym z głównych bohaterów mojego pamiętnika.
- A więc... To jest prawdziwy Magnus?
- Yyyy... No raczej to chyba pamiętam kim jestem- powiedział chłopak, po czym dodał cicho:- Chociaż byłoby miło, móc podszywać się pod Mathiasa. Mógłbym go wtedy ośmieszyć tak, że bałby się mnie do końca swych dni...
- Magnus...- warknęła ostro Thea.
   Emma patrzyła na całą sytuację z przejęciem, a gdy dwójka wreszcie przestała mówić, pisnęła:
- To prawdziwy Magnus! To prawdziwy Magnus! To prawdziwy Magnus!- po czym zaczęła obsypywać chłopaka pytaniami.- Znasz księżniczkę?! Jesteś jej przyjacielem?! A może doradcą?! Opowiesz mi o Erwarze?! Proszę! Proszę! Proszę!
   Nastolatek z wrażenia usiadł na łóżku koło Thei. Dziewczyna z uśmiechem powiedziała:
- Teraz to zapewne czujesz się wspaniale... No bo wiesz... Masz wreszcie swoją prawdziwą fankę.
-Tak, super zaraz padnę z zachwytu. W Erwarze całe sznury panienek uganiały się za mną...
-Magnus...-syknęła przeciągle.
-No co taki już jestem, takim mnie stworzyłaś.-powiedział cwaniacko.
-Może czas to zmienić? Mogę przecież dopisać wzmiankę o twojej przemianie.
-No chyba jednak nie możesz.-powiedział nie do końca wierząc w to, co przed chwilą powiedział.
Siedemnastolatka dopytywała się niby czemu nie jest to możliwe. Chłopak z kolei tłumaczył się, że nie może to nastąpić z powodu iż on jest tutaj razem z nimi. Emma przysłuchiwała się temu wszystkiemu i w większości nic z tego nie rozumiała. Nagle spojrzała na nich wzrokiem "jak zaraz nie przestaniecie zacznę krzyczeć". Gdy już miała zacząć wrzeszczeć, Magnus zauważył to i zatkał jej ręką buzię. Zszokowana dziewczynka spojrzała na chłopaka, po czym zapytała:
- Magnus... A czemu właściwie tutaj jesteś?
- Właśnie chciałem o tym opowiedzieć twojej siostrze- odrzekł nastolatek.
- A więc słuchamy...- dopowiedziała Thea.
   Chłopak uśmiechnął się i zaczął opowiadać historię opowiedzianą już Thei. Zwolnił lekko podczas wspominania o swej ucieczce i dopiero po kilku sekundach zaczął dokańczać opowieść:
- Po ucieczce z zamku wróciłem do swej przyjaciółki, która mieszka w środku lasu. Pomogła mi ona ukryć święte konie żywiołów i podpowiedziała mi co powinienem zrobić. Jako że jest ona mędrczynią, wróżbitką i znachorką, skontaktowała mnie z wami. Potem potoczyło się prosto. Skontaktowałem się z tobą, a potem się tu pojawiłem.
W tym momencie do pokoju wparowała mama dziewczyn. Stała w fartuchu cała ubrudzona mąką. W prawej ręce trzymała drewnianą łyżkę. Po chwili spytała się, co tu się dzieje i co to za zbiegowisko?
-Mamo..-powiedziała błagalnie Emma-omawiamy tutaj ważne sprawy. Mogłabyś nam nie przeszkadzać?
-Skoro, to takie ważne sprawy, to sama z ojcem zjem naleśniki.
-Nie, mamusiu-powiedziała słodziutkim głosikiem.-Ja przyniosę tutaj kilka, bo naprawdę Magnus ma nam wiele rzeczy do powiedzenia.
- Chwilę... Czy ty powiedziałaś Magnus- zastanowiła się mama Thei.
- Oj no wie pani- zaczął prostować chłopak.- Magnus to bardzo popularne imię zwłaszcza w Norwegii. Zapewne na tym osiedlu żyje z trzydziestu Magnusów.
   Kobieta uśmiechnęła się lekko, po czym rzekła:
- Wybacz mi to zainteresowanie, ale myślałam, że chłopakiem Thei jest Mathias.
- Proszę mi wybaczyć, ale raczej ze sobą nie jesteśmy- prostował dalej chłopak.
- A więc twoje imię musiało mi się skojarzyć z tym bohaterem, którego wymyśliła Thea, mieszkał on w takiej dziwnej krainie. Jak jej tam było... Elma, Elmar... Nie chwila. To był Erwar. Już sobie przypominam.
   Zaskoczony chłopak spojrzał na Theę i szepnął:
- Czy ty już wszystkim o mnie powiedziałaś?
Nastolatka prychnęła i zapytała mamę:
- Skąd wiesz o Erwarze?
- Och córciu... Myślisz, że Emma mi nie opowiadała o tej krainie szczęśliwości?
- Zwracam honor- szepnął ponownie Magnus.
- Chodźcie wreszcie na naleśniki. Tata chętnie ciebie pozna Magnusie. A tak przy okazji... Zdejmij te brudne buty, a ty Theo posprzątasz po swoim gościu.
- Wielkie dzięki- syknęła dziewczyna.
-Nie ma za co-powiedział z cwaniackim uśmiecham kłaniając się nisko.
Po około dziesięciu minutach wszyscy byli już najedzeni. Magnus opowiedział trochę o sobie. Nie wspominał jednak o tym, że pochodzi on z Erwaru, bo ojciec Thei by go wyśmiał. Atmosfera przystole była wspaniała. Nastolatka dawno nie czuła się tak świetnie. Dzięki Magnusowi jej rodzina odżyła, znowu słyszała śmiechy i wesołe komentarze rodziców. Od tej pory dziewczyna zaczęła chociaż trochę podziwiać chłopaka, ponieważ tylko mu udało się rozruszać jej rodzinę. Wspaniały obiad przerwał głos Magnusa, który oznajmiał, że musi powiedzieć coś Thei i Emmie na osobności.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
 Kolejny rozdział ;) Długi, yeah :D Nadal nie wiadomo, co Magnus chce powiedzieć Thei. Emma to słodziak. Czyżby Thei zaczynał podobać się Magnus? Oddaje głos Szałwi ;*

/złowieszczy uśmieszek po stwierdzeniu Norki, że Thea zaczyna lubić Magnusa/ Muszę przyznać, że zawsze jak razem piszemy rozdział to wychodzi on taki super długi, a jak oddzielnie to jest krótki. I właśnie trwają prace nad wspaniałym prezentem dla czytelników, którego nie zdradzimy. Będzie trzeba z tej okazji stworzyć nowego bohatera.
A propos... Przez to, że piszemy z takim przyśpieszeniem, powinnyśmy wymyślić ponadczasowe tematy. Ja tam już tylko życzę miłej lektury, bo mózg mi się telepie po 10 godzinnym seansie piosenki o budyniu O_O

Piosenka o budyniu :D Przy trzech minutach wymiękłam ;) A obecni w moim pokoju zaczęli tańczyć do tego, a później się bić :D


A oto link do tejże piosenki. Jednak ostrzegamy, że nie jest ona dla ludzi o słabych nerwach i mózgu. Przed obejrzeniem filmu warto skonsultować się z lekarzem bądź farmaceutą.

czwartek, 15 maja 2014

Rysunek w ramach podziękowania :D

Jak wcześniej obiecałam, narysowałam obrazek przedstawiający Magnusa. Byłby szybciej gdyby nie mój tnący się net :/ Rysowałam ołówkiem i czerwoną kredką. A tenże piękny napis: Sorayana/ Szałwia (c) to nic innego jak mój pseudonim artystyczny oraz nick z bloga :D


Teraz rzucam się w falę krytyki i do następnego rozdziału. I nie bijcie za jakość- skaner popsuty, tablet graficzny wyzionął ducha, został tylko aparat i ołówki :)

Szałwia

Podziękowania ;*

Witamy wszystkich czytelników w ten cudowny dzień!
Notkę napisałyśmy z powodu 1000 wyświetleń (chociaż miałyśmy je już kilka dni temu ;) ). Jesteśmy Wam bardzo wdzięczne i mamy nadzieję, że dotrwacie, aż do samego końca, a Nasze grono rozrośnie się :D
Oddam teraz głos Norce, bo zapewne też ma Wam coś do powiedzenia, a ja idę coś tam wymyślić ;)

No więc tak szczególne podziękowania kieruje w stronę Rudej i Universe ;* Byłyście z nami od początku, pod każdą notką widzę Wasze komentarze za co bardzo dziękuje ;)

A ja też :D I oznajmiam Universe, że ja może za czytaniem horrorów nie przepadam, ale gra w nie to zupełnie co innego ;) I dzięki pierwszej części Silent Hilla w nocy nawiedził mnie taki ciekawy pomysł na obrazek, który dziś narysuję i opublikuje. Wiem, że tak ładnie jak Ruda nie rysuję, ale warto spróbować :D

Tymi skromnymi podziękowaniami żegnają się,
Wasza Szałwia i Norka

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 6

- Do czasu?- zapytała Thea.
- Tak...-odparł Magnus.- Orgius wiedział, że jego moc może zostać pokonana. Dlatego więc chciał się pozbyć się świętych koni żywiołów. Gdyby nie moja szybka reakcja Erwar po prostu... umarłby...
- A cóż ty takiego zrobiłeś?- zadrwił Mathias.
- Uratowałem konie żywiołów. Orgius gdy dowiedział się o mojej rzekomej 'zdradzie' wpadł w szał. Teraz mnie ściga, dlatego postanowiłem skontaktować się z wami.
- To dlatego chciałeś się tu pojawić?- zapytała Thea.
   Mathias spojrzał na nią i lekko kiwnął głową.
- To czemu nie ma z tobą tych koni?
- Jak na razie nie znalazłem żadnego sposobu, by je tutaj przenieść. Zapewne potrzeba do tego ogromnej ilości energii. Tak ogromnej i potężnej, że mogłaby zasilić całe miasto. Niestety w Erwarze nie ma czegoś takiego, dlatego byłem skazany na samotne przeniesienie się tu.
- A co z nimi?- spytała Thea.
- Spokojnie- uspokoił ją Magnus.- Są w bezpiecznym miejscu. Zajmuje się nimi moja przyjaciółka i towarzyszka broni. Muszę przyznać, że całkiem mądra z niej osoba i walczy całkiem nieźle.
- To może ty byś ją całował z zaskoczenia, a nie moją dziewczynę?- syknął Mathias.
  Chłopak tylko prychnął i szepnął:
- Odkąd Orgius przejął władzę ludzie nie mają nawet czasu na śmiech...
- Coś tam mówiłeś?- warknął Mathi.
- Nie, nic nie mówiłem. Musiałeś się przesłyszeć...
   Przez kilka minut nikt się nie odzywał. Thea głowiła się co mogłaby powiedzieć bądź o co się zapytać. Ciszę przerwał jednak odgłos dzwonka komórki dziewczyny. Przerażona nastolatka wstała na równe nogi i szybko odebrała. Przez chwilę słuchała osoby po drugiej stronie telefonu i gdy skończyła, spuściła głowę i rzekła:
- Wybaczcie, ale muszę już iść... Mama dzwoniła. Oczekuje mnie w domu.
   Magnus słysząc to złapał Theę za rękę i powiedział:
- Stój! Przecież nawet nie powiedziałem ci po co tutaj jestem...
- Czyli przez te trzydzieści minut nic nam jeszcze nie powiedziałeś?!- krzyknął Mathias.
- Wybacz Magnus... Ale ja naprawdę muszę już iść...
- Skoro tak... To mam plan- szepnął chłopak, po czym tajemniczo się uśmiechnął.

***
- Cześć mamo!- przywitała się Thea, po czym weszła do domu. Zdejmując kurtkę przemknęła przez kuchnie i szepnęła:
- To nie jest dobry pomysł, Magnus...
- A masz inny?- spytał.
  Dziewczyna tylko na niego spojrzała, po czym zaprowadziła go do swojego pokoju. Chłopak rozejrzał się. Całe pomieszczenie utrzymane zostało w marynarskim stylu. Na ścianach królowały biel i granat, a najczęstszym pojawiającym się motywem były paski i statki.
- Niezły pokój- powiedział.
- Naprawdę?- zdziwiła się nastolatka.- Niewiele osób mi to mówi.
- To twoje?- spytał Magnus, stojąc nad biurkiem pełnym rysunków.
- Tak, ale nie są one ładne. Muszę przyznać, że nie mam talentu do rysowania.
- Jak możesz tak mówić!?- wściekł się Magnus.- One są piękne!
- Nie znasz się- syknęła dziewczyna, po czym wyrwała chłopakowi rysunki z rąk.
  Przez kilka minut oboje stali w ciszy, dopóki nie przerwał jej głos Emmy:
- Thea?
--------------------------------------------------
Oto przed waszymi oczyma pojawił się rozdział 6 :D Jest krótszy od poprzednich, ale dorównuje im... dorównuje im czymś innym... xD Nie wiem czym, ale dorównuje... Bez zbędnego gadania oddaje głos Norce ;)

Z pewnością dorównuje w czymś tam... Mam chyba nawet pomysł na początek kolejnego rozdziału :D Ale tylko na początek :/ Ja cierpię, Zolek robi mi warkoczyki i mnie ciągnie za włosy, a ja jej przed chwilą robiłam koreczki ;)

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 5

- Zobaczymy!- syknął Mathias i odwzajemnił wzrok Magnusa.
Thea wiedziała co się święci, więc uspokoiła obu chłopaków pięścią w brzuch.
- Czy wy nie umiecie zachowywać się jak dorośli?!- krzyknęła.- Uspokójcie się! Co się stało, to się nie odstanie!
Po chwili dodała, zwracając się do Magnusa:
- A ty mój drogi, opowiesz nam, o co tutaj do cholery chodzi...
- Ty, powinnaś najlepiej o tym wiedzieć.
- Co, ty chrzanisz?!-spytał poirytowany osiemnastolatek.-Nie mogłeś znaleźć sobie kogoś innego, z kogo robił byś durnia. Thea nie ma zamiaru uczestniczyć w żadnej farsie.
- Ja tylko mówię, że to przez nią tu jestem i przez nią mój świat jest bliski zagładzie!
- Ty chyba zmysły postradałeś! Ja nic nie zrobiłam.
- Jesteś tego pewna? Przypomnij sobie...
 Thea stała chwilę w osłupieniu, a po chwili usiadła na jednym ze starych, zakurzonych pluszaków. Podniosła wzrok na obu chłopaków, a z jej oczu spłynęła pojedyncza łza.
-To wszystko moja wina...-wyszlochała ukrywając twarz w dłoniach.
- A nie mówiłem...-odrzekł Magnus nie patrząc na nich, wygrzebując sobie brud spod paznokcia.
- Ciebie, to wszystko bawi?!-powiedział Mathias nie kryjąc pogardy.-Przez ciebie Thea płacze!
- To tylko i wyłącznie jej wina...
- Musisz tak się wywyższać, jakbyś był nie wiadomo kim?!-odparła zdenerwowana blondynka.-Owszem to moja wina,ale nie musisz tego w ten sposób okazywać. Gdybym nie wypowiedziała tego pieprzonego życzenia, w Erwarze wszystko byłoby po staremu.
   Magnus nadal patrzył z wyrzutem na nastolatkę. Jedynie lekko prychnął i szepnął:
- Nie zniżaj się już. Nie potrzebuję tutaj beks...
  Po wypowiedzeniu tych słów kucnął i podał dłoń dziewczynie. Spojrzała ona na niego i chwyciła go. Ten pomógł jej wstać i spojrzał jej w oczy, szepcząc:
- Nie potrzebuję tutaj beks, ale wojowniczek. Chcesz się dowiedzieć co się stało?
Thea kiwnęła głową i zaczęła ocierać łzy. Magnus uśmiechnął się tajemniczo i zaczął szukać czegoś w swojej torbie. Mathias zaczął drwić z chłopaka:
- I co? Szukasz teraz magicznej różdżki?
- Nie- odparł srogo Magnus.- Szukam czegoś o wiele lepszego.
   Po kilku minutach znalazł to czego szukał. Był to zwykły woreczek, obwiązany aksamitną wstążką. Chłopak odwiązał ją i wysypał garść srebrzystego pyłu na podłogę. Proszek tworzył magiczne krajobrazy Erwaru. Thea od razu rozpoznała wspaniały zamek księżniczki Arriny oraz okoliczne miasteczka. Była zachwycona. Magnus cieszył się z reakcji dziewczyny i zwrócił się do Mathiasa:
- Ty nie musisz oglądać. Nie potrzebuję również zazdrosnych blondynów, których IQ jest mniejsze od erwiańskiego chomika...
-  A ja nie widzę potrzeby przebywania z zarozumiałymi i pewnymi siebie pyszałkami, którzy przybyli na mój świat poprzez pocałunek z moją dziewczyną!-powiedział podnosząc się.-Thea ja wracam do domu, nie będę przebywał w jednym pomieszczeniu z nim.
- Nie, proszę cię, zostań. Nie chcę być z nim... tutaj.
-No dobrze, zostanę. Muszę jednak coś wiedzieć...Czy z każdym przybyciem będziesz całował się z moją dziewczyną?!
-Niewykluczone, a poza tym ona dobrze całuje-powiedział z cwaniackim uśmiechem, ale widząc minę Matha, dodał-Jest inne wyjście...
-Właśnie też bym chciała wiedzieć.
Magnus wstał i z kieszeni swoich spodni wyjął małe zawiniątko.
-Thea, to dla ciebie.
Dziewczyna odebrała od niego trzymana rzecz i odwinęła powoli. Jej oczom ukazał się metalowy naszyjnik z fioletowym kamieniem. Szatyn wyjaśnił obojgu, że za jego pomocą może się przenosić do ich wymiaru. Thea, gdy tylko zobaczy, że ten zaczyna świecić i na kamieniu ukarzą się słowa w języku erwariańskim ma je wypowiedzieć, a on przybędzie.

-Ale przecież ja nie znam waszego języka!- jęknęła Thea.
Magnus spojrzał na dziewczynę i walnął się ręką w czoło, szepcząc sam do siebie:
- Ludzie...
- To co mam zrobić?
- Lepiej będzie jak podczas najbliższych wieczorów będziesz się uczyła alfabetu...
- Dobrze... Ale nadal nam nie wytłumaczyłeś co się stało...- poinformowała Thea.
- No fakt- szepnął Magnus, po czym jednym ruchem ręki wprawił pył znowu w ruch.
   Srebrzysty proszek znowu uformował pałac i jego okolice. Chłopak czekał, aż ostatnie ziarenko dotrze na swoje miejsce i zaczął opowiadać:
- Jak dobrze wiecie Erwar to kraina mlekiem i miodem płynąca. Zwana jest drugą Arkadią. Jej prawowita władczyni- księżniczka Arrina włada naszym światem mądrze i sprawiedliwie. Jej jedyny opiekun zwie się Orgius van Ertios. Razem opiekowali się końmi żywiołów. Zwierzętami, dzięki którym w naszym królestwie panuje spokój i harmonia. Wszyscy żyli tam szczęśliwie, aż do pewnego momentu...
   W tej chwili pył zmienił kolor na czerwony, a głos Magnusa stał się wydźwiękiem grozy i zniszczenia:
- Wtedy pojawił się on... Wuj Arriny... Spustoszył większość królestwa i pozamykał ludzi w lochach... A samą księżniczkę... Samą księżniczkę zamienił w wierzbę...
- To przeze mnie-powiedziała smutna.
- Dobra mniejsza z tym. W każdym bądź razie. Orgius van Ertios od dawna podtruwał swojego brata i jego żonę, czyli rodziców księżniczki. No i w końcu mu się udało... Saria i Neoir zmarli. Przy swojej śmierci powiedzieli córce, że to ona przejmuje władze. Orgius mało nie zniszczył całego królestwa, ale podporządkował się swojej siostrzenicy. Jednak gdy, ty ostatnio wypowiedziałaś swoje życzenie wszystko się zmieniło... Orgius wpadł w szał... Drzemiące w nim zło obudziło się ze zdwojoną siłą. Pewnej nocy ukradł Berło Cienia, dzięki któremu zyskał moc równie potężną, co światło. Oczywiście księżniczka się o tym dowiedziała i chciała go uwięzić w lochach... Niestety, Orgius był zbyt silny... Na moich oczach przemienił ją w wierzbę i przeniósł do tego świata...
- Chwila... To znaczy, że byłeś podczas tych wydarzeń w pałacu?- zapytał z niedowierzaniem Mathias.
- Tak- odparł chłopak.
- Czyli 'pan mądraliński' okazał się być służącym?- zaczął się śmiać.
- Jakim służącym?- oburzył się Magnus.- Byłem jej przyjacielem. Jej rodzice wychowywali mnie jak swojego syna. Gdy umarli stałem się doradcą księżniczki...
- A co stało się potem?
- Potem próbowałem uciec... Niestety nie udało mi się... Zostałem jego służącym... Do czasu...
-----------------------------------------------------
Tak kolejny rozdział ;) Idziemy jak burza :D Ten rozdział pisałyśmy wspólnie i podoba mi się. Magnus ♥ Jestem ciekawa, co Szałwia napisze w kolejnym rozdziale :D

Jak to co? Resztę historii Magnusa :) Powinnyśmy założyć jego fanklub, założę się, że każdy go kocha ♥ Co do tej burzy, to się zgadzam, jednego dnia napisałyśmy z 3 rozdziały O.o

Tak. 3 to moja ulubiona cyfra :D Ale Mathias też jest fajny. Zróbmy misia z Mathiasem ♥

I z Theą, i w ogóle ze wszystkimi ♥

Z wujaszkiem też? :D

No, żeby się na nas nie złościł :D

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 4

"A co? Może mam nic nie mówić? Któż wtedy słuchałby mojego wspaniałego głosu?!" rzekł Magnus do Mathiasa.
- Jak tylko go spotkam, to go zabiję- odcedzał przez zęby chłopak Thei.
"Tylko się kochany nie zgrzej za bardzo..." dogryzł głos "Jestem równie olśniewający niczym erwiańskie trzy słońca razem wzięte. Nie chciałbym żebyś stracił wzrok... Któż by mnie wtedy podziwiał?".
- Thea...- zwrócił się do dziewczyny jej chłopak.- Trzymaj mnie, bo go zatłukę, zniszczę, zabiję, a potem rozszarpie!
- Przecież go nawet nie widzisz... Lepiej chodźmy na lekcje... Zabijesz go kiedy indziej...- powiedziała nastolatka, ciągnąc za kołnierz Mathiasa.
   "Czyli mam czekać, aż w końcu skończycie te... lekcje" odparł z obrzydzeniem Magnus, po czym szepnął do Thei "Mam nadzieję, że się nie obrazisz jak zostawię cię samą na ten czas... Moja ty dziewojko o orlich oczach...". Nastolatka prychnęła z oburzeniem i wróciła do klasy, gdzie po kilku minutach rozpoczęła się lekcja języka norweskiego.
   Mathi był w bardziej opłakanym stanie. Pisał on teraz sprawdzian z biologii, a Magnus ciągle mu przeszkadzał. W ciągu wszystkich lekcji bolała go głowa i nie mógł się skupić. To był dla niego najgorszy dzień w życiu. Nigdy nie czuł się tak źle. W ulgę wprawił go dzwonek, oznajmujący koniec lekcji. W ciągu kilku minut razem z Theą byli już w drodze do starej wytwórni zabawek. Znajdowała się ona kilka minut drogi od przystanku autobusowego, znajdującego się przed liceum. Nastolatkowie zatrzymali się przed wejściem i spojrzeli na ogrom budowli. Fabryka została wybudowana jeszcze w czasach pierwszej wojny światowej. Mathias spojrzał na Theę i rzekł:
- Pomysł wejścia tutaj coraz to bardziej mi się nie podoba. Chodźmy stąd...
- Wiesz co myślę o tchórzostwie...
- Powiedziała osoba, która każdego pierwszego kwietnia nie wystawia nosa na powierzchnie...
- No wiesz- syknęła dziewczyna i weszła do środka.
- Thea! Thea! Nie chciałem tego powiedzieć! Wracaj- zaczął krzyczeć Mathi i pobiegł za nastolatką.
   Licealistka rozglądała się po pomieszczeniu. Ściany zbudowano z czerwonych cegieł, które po wielu latach zaczęły się kruszyć. Z dachu ciekła woda z resztek marcowego śniegu. W powietrzu dało się poczuć stęchliznę. Dziewczyna miała nadzieję, że nikt ich nie znajdzie. Nie chciałaby mieć kłopotów, po dzisiejszej kłótni z mamą, dlatego pragnęła być jak najciszej. Thea spojrzała w sufit, na jego widok zdumiała. Dach nie przypominał zwyczajnej ściany, widniały na niej różnorakie mozaiki. Nagle nastolatka wywróciła się o jedną z walających się wszędzie zabawek.
- Thea! Nic ci nie jest?- krzyknął Mathias i pomógł wstać dziewczynie.
- Nie, wszystko jest okej...
"No moi drodzy jesteśmy już na miejscu" rzekł Magnus "Spójrzcie na ten piękny portal!".
   Oboje spojrzeli na perfekcyjnie ułożoną bramę z glinianych cegieł. Widniały na niej dziwne znaki, które pod wpływem obecności Thei zaczęły świecić.
- Co mamy zrobić, żeby to coś uruchomić?- zapytała dziewczyna.
"Potrzebuję waszej krwi..." odrzekł spokojnie Magnus.
- Zgłupiałeś?!- krzyknął Mathias.
"Widzisz Thea... Po co masz takiego głupiego ukochanego? Ten "dzierlatek" nie zna się nawet na żartach" szepnął głos, dzięki czemu dziewczyna lekko zachichotała.
- Thea... Weź mu coś powiedz- powiedział bezradnie chłopak.
"Oh Thea... Weź mu coś powiedz" zaczął papugować go Magnus.
- Może byś nam wreszcie powiedział?- zapytała już ostrzejszym głosem dziewczyna.
"No dobra... Pomyśl o Erwarze, o każdej szczęśliwej chwili związanej ze mną, o mnie i o moich pieknych oczach i..."
- Magnus- syknęła Thea.
"Ehh... Po prostu musisz GO pocałować".
- Ej, ja mam imię!- fuknął Mathi.
- Tylko tyle? To nic takiego...
" Tylko wiesz... Pamiętaj... Myśl o mnie..." szepnął do Thei Magnus.
Dziewczyna posłuchała jego polecenia i pocałowała swojego chłopaka. Nagle całe pomieszczenie zaczęło świecić. Magiczne runy lśniły blaskiem słońca i rozproszyły się w pomieszczeniu tak, że stało się całkowicie jasne. Thea poczuła dziwną zmianę w zapachu Mathiasa. Nie pachniał on już moroszkami- nordyckimi malinami, tylko świeżą trawą skąpaną w blasku księżyca. Jego uścisk też się zmienił. Zamiast delikatnego przytulania, czuła silniejszy uścisk dłoni. Gdy w końcu blask zniknął dziewczyna zamiast zobaczyć twarz swojego chłopaka (który leżał w stercie pluszaków), widziała młodego szatyna, który uśmiechał się tajemniczo i wwiercał się w nią swoimi oliwnymi oczyma... Chłopak puścił ją i zaczął chichotać. Skończył dopiero wtedy, gdy Mathias rzucił się na niego z pięściami. Zrobił szybki unik i unieruchomił Mathiego. Dopiero prośby Thei rozluźniły uścisk Magnusa. Chłopak odskoczył w kierunku ściany i nisko się skłonił, mówiąc:
- Proszę wybaczyć mi moje niechlubne czyny. Najwyższy czas bym się przedstawił. Zwę się Magnus, przyjaciel księżniczki Arriny i opiekun koni żywiołów. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.
- Zapomnij!- syknął Mathias i osłonił Theę.
   Nastolatek na ten czyn lekko się uśmiechnął i podszedł do chłopaka. Śmiejąc mu się w twarz szepnął:
- Na dziesięć księżyców Erwaru! Ty mój drogi możesz jedynie skąpać się w blasku mojej chwały- po czym dodał.- Przy mnie jesteś niczym...
---------------------------------------------------------
  Ten rozdział jest potwornie długi, ale cieszę się, bo przynajmniej Magnus jest wreszcie wśród żywych :D Jak ja się cieszę, Norka zapewne też ;) Życzę miłego czytania.

Magnus♥ Magnus♥ Magnus♥ Kocham go :D Wielbię :D On jest boski ;) Szałwia rozdział świetny :* Myślałam, że Ty napiszesz o tym jak będzie jej opowiadał po co tu jest, a tu klapa :/ Biedny Mathias.

Zgadzam się z Tobą, biedny Mathi :( Ale ważne, że Magnus jest :D ♥♥♥♥ Jak ja go kocham... Wiesz mój misiu, chętnie bym o tym napisała, ale rozdział był już za długi ... Teraz opowieść Magnusa jest w twych rękach. Życzę powodzenia ;)