Mathiasa obudziły głośny raban. W pierwszej chwili gdy się obudził, nie wiedział, gdzie jest. Dopiero potem przypomniał sobie ostatnie wydarzenia. Zdzielenie deską do prania opętanego starca kąpiącego się w wannie i gadającego z lalkami. Wtrącenie do lochu. Et cetera. Et cetera. Mathiasowi chwilę zajęło, zanim czarne mroczki przed oczyma kompletnie nie znikną. Dopiero wtedy zauważył, co dzieje się w lochach.
Dwójka masywnych, paskudnych trolli siłowała się z jakąś kobietą- mniej więcej w jego wieku. Trzeba było jej przyznać, że pary w rękach jej nie brakowało. Trolle z trudem utrzymywały ją w ryzach, gdy ta szarpała się, wrzeszczała coś, gryzła i kopała. Mathias zdziwił się widząc to. Spotkanie z trollami pamiętał zupełnie inaczej. On-mężczyzna, nie mógł nawet głęboko odetchnąć w uścisku tych stworów, a ona... Kopnięcia, chwyty, salta- niczym z filmów z Brucem Lee, które oglądał z niemieckim lektorem podczas jednych z zajęć z niemieckiego w jego dawnym gimnazjum. Zastanawiał się czy ta kobieta była tak silna, czy może trolle inaczej traktują kobiety, a inaczej mężczyzn. To ostatnie od razu wykluczył, bo gdyby lżejszy uścisk nie był skuteczny, to zapewne uścisnęli by ją, tak jak jego. Poza tym Mathias przewidywał, że te stworzenia nie mają rozumu czy nawet krzty inteligencji. "Ciekawe czy ich rasa jest liczna?" pomyślał. "Sądząc po ilości energii, którą musieliby włożyć w rozróżnienie trollicy od pospolitego kamienia, to zapewne są bliskie wyginięciu...". Po usilnych staraniach dziewczyna w końcu została wrzucona do celi. Towarzyszyła temu seria przekleństw wychodzących z niej ust, co można było wywnioskować po tonie jej głosu. Blondynka upadła na kolana i pozostała tak w bezruchu. Mathias chcąc jej pomóc podszedł bliżej i wyciągnał ku niej rękę. Ta tylko syknęła na niego i mało co nie podrapała chłopaka swoimi długimi pazurami.
-Spokojnie nic ci nie zrobię.-powiedział jeszcze raz podchodząc do niej
Blondynka cofnęła się do tyłu i sama zapędziła się w róg pomieszczenia. Teraz nie miała pola do ucieczki. Mathias miał inny plan. Usiadł w drugim końcu celi i bacznie przyglądał się swojej towarzyszce. Zauważył, że była odziana w sukienkę wykonaną z liści, piór, a wszystko połączone zostało rzemykami. Jej ciało pokryte magicznymi znakami, emanowało jasnym światłem. Oczy miała niczym kot, a dodatkowo, co wywołało zdziwienie, posiadała ogon. Po kilku minutach sama zaczęła skradać się kocimi ruchami w stronę blondyna. Ukucnęła przed nim i przyglądała mu się uważnie. W końcu wyciągnęła dłoń w stronę skórzanej kurtki, gdy tylko poczuła pod palcami materiał, momentalnie cofnęła się do tyłu. Zastanowiła się chwilę i ruchem ręki wskazała na siebie, i powiedziała:
-Ja Saltafe, ty...?
-Mathias
-Ja Saltafe, ty Matas.
-Nie. Ty Saltafe. Ja Mathias-odparł lekko się uśmiechając.
- Ty Ma... Math... Mathyas?
- Nie- dodał wolniej: Ja Mathias.
- Mathias. Ty Mathias- rzekła pewniej.- A to...?- powiedziała, wskazując wisiorek, który Mathi dostał od Thei, w jego siedemnaste urodziny.
- To naszyjnik.
- Asyjnik? Ja mam! Patrz!- zaśmiała się i wyciągnęła dziwny kryształ.
Nie przypominał on naszyjnika. Nie miał rzemyka. Jedyne co wyróżniało go od innych kryształów było to, że im bliżej znajdował się skóry Saltafe, tym znaki na jej ciele emanowały jaśniej. Po bliższym przyjrzeniu się, Mathias zauważył też, że kryształ ten lewituje. Chłopak spojrzał pytająco na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się i przyłożyła mu 'asyjnik' do oka, mówiąc: "Patrz!". Przez chwilę Mathias był zdezorientowany. Nie ruszał się, dopóki nie zobaczył czegoś dziwnego. Kryształ pozwalał widzieć dziwne anomalie, wyglądające jak magiczny pył, który kiedyś użył Magnus w fabryce, gdy opowiadał o Erwarze. Nie przypatrzył się zbyt długo, bo Saltafe cofnęła swą rękę i wskazała na kryształ mówiąc:
- Mój Maerys, twój Asyjnik- wskazała na naszyjnik Mathiasa.
Chłopak dopiero teraz zrozumiał to zainteresowanie jego wisiorem. Naszyjnik bowiem był kawałkiem ametystu na rzemyku, który Thea zakupiła na jakimś pchlim targu. Nastolatek próbował wytłumaczyć Saltafe jak bardzo jest w błędzie, myśląc, że jego naszyjnik ma magiczne moce, lecz dziewczyna zbywała go słodkim uśmiechem...
--------------------------------------------------------------------
Jeej! Pierwszy rozdział po tak długiej przerwie. Od razu chce człowiek żyć, gdy przypomina sobie starych bohaterów :) I jak widzicie do serii trafiła nowa postać. Całkiem inna i mimo że jej ilość słownictwa nie powala, to jest gadatliwa. Ok, ja już nie wiem, co pisać dalej, więc oddaje głos norce :)
Tak! Również się ciesze z tego rozdziału ;) Fajnie, że w końcu udało nam się coś naskrobać. Saltafe wprowadzi kilka zmian, ale o tym później :D No nic nie mogę już wymyślić, więc powiem tylko do następnego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz