Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

środa, 14 października 2015

Rozdział 24

   Thea spacerowała po Erwarze. Już od dobrych kilku minut szukała znajomo wyglądającej kuźni. Niestety po miejscówce ROPO nie było ani śladu. Z każdym krokiem czuła się coraz bardziej bezradna. Zrozumiała, że mimo, że stworzyła ten świat, nic o nim nie wie. Przeszukała już całą przystań, kurczowo trzymając magiczny naszyjnik w dłoni. W jej sercu nadal został obraz tamtego tancerza ognia. Jego chłodno-niebieskie oczy patrzyły na nią z nienawiścią. Tak jakby zniszczyła mu życie. Dziewczyna westchnęła i spróbowała skupić umysł na poszukiwaniu kuźni. Bezskutecznie. Jej serce nadal myślało o tym chłopaku. Było w nim coś dziwnego, znajomego, a jednocześnie przerażającego. Mimo że jej serce błagało ją, by unikała go jak ognia, którym tak pięknie się obsługuje, ona chciała go spotkać jeszcze raz. Chciała spytać kim jest, jaki jest... Z myślenia wyrwało ją nagłe szarpnięcie i zimne kamienie na jej policzku. Upadła. Delikatnie otworzyła oczy i spojrzała na rzecz, o którą się wywróciła, a raczej o kogo...
   'Cień w srebrnej masce' siedział oparty o jednej z budynków i wnikliwie przyglądał się dziewczynie. Thea poznała go po oczach, które potrafiły zahipnotyzować. W tym nocnym mroku, rozpraszanym przez kilka lamp oliwnych wyglądały cudownie. Można było pomyśleć, że ten tancerz nie jest zwykłym człowiekiem. Należał mu się przydomek albo króla, albo cesarza. Nie! To tylko by obraziło jego majestat! Te oczy musiały należeć do boga...
   Nagle zmrużył oczy i ścisnął krawędź czarnego kaptura. Gdy schował oczy, śmiało można było powiedzieć, że zniknął w mroku. Wszystko z powodu grafitowego płaszcza, którym był owinięty. Thea zauważyła nagle silny błysk w jednej z rąk tancerza. Była to ta sama srebrna maska, którą miał podczas występu. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, przeprosić, lecz gula w jej gardle skutecznie jej w tym przeszkadzała. Patrzyła tylko przerażona w jego stronę. Cień widząc to zgrzytnął zębami i zdjął kaptur, ukazując swoją bladą, szarawą cerę oraz czarne włosy z lekkim srebrno-sinym połyskiem.
- To ty...- odparł szorstko, wpatrując się w Theę.
-Ja?-spytała zmieszana-O co ci chodzi?
-To ty mnie zdemaskowałaś, nie mam już...
-Chłopaku, ogarnij się. Korona ci z głowy nie spadła.
-Korona...-szepnął-Maska mi spadła idiotko! I to wszystko przez ciebie.
-To nie moja wina, że ta głupia maska spadła ci z tej jakże pięknej buziulki.
-Nie twoja?! A kto na mnie wpadł podczas pokazu?
Wstał wyraźnie zdenerwowany, patrzył na nią z góry. Mimo, iż było ciemno w jego oczach widziała nienawiść. Zastanawiała się, co takiego właściwie mu zrobiła. Przecież to tylko głupia maska. Nic nie znaczący przedmiot. Spojrzała na jego dłonie... Zobaczyła tam formujące się kule cienia, lecz tak szybko jak się pojawiły, tak szybko zniknęły. Ten chłopak zaczął jej kogoś przypominać. Nie wiedziała jednak kogo. Tak jakby cień wszedł jej do głowy i zasłonił wspomnienia związane z tą osobą. "To było niemożliwe" powtarzała sobie. Przecież to ona stworzyła ten świat. Powinna wiedzieć wszystko o wszystkich. Jego jednak nie znała.
-Czego się tak gapisz?
-Mam oczy.
-Tak? No jakoś zderzając się ze mną nie miałaś.
-Co ty sobie myślisz? Nie jesteś pępkiem świata. Mam cie dość! Jesteś...
Wtedy to usłyszała. Młot uderzający w coś metalowego. To musiała być kuźnia. Wstała pośpiesznie, bo dopiero teraz uświadomiła sobie, że nadal siedzi.
-Już uciekasz? Tylko to potrafisz?
-ROPO...
-Co powiedziałaś?
-Muszę pokonać Orgiusa.
-Co?
-Na słuch ci padło?! Nie mam czasu na pierdoły. Żegnaj zamaskowany.
Nie zwracając uwagi na chłopaka pobiegła przed siebie w stronę, skąd dochodził wcześniej słyszany dźwięk. Była coraz bliżej, czuła to. Miała nadzieję, że nie myli się, co do tego miejsca. Wreszcie, gdy stanęła przed drzwiami, chwilę się zawahała. Nie trwało to jednak zbyt długo. Chęć odnalezienia przyjaciół była silniejsza.
   Delikatnie otworzyła drzwi. Zauważyła znajomego kowala. Ulżyło jej na jego widok. Podeszła z uśmiechem na twarzy i przywitała się:
- Witaj!
- Oh! Znajoma twarz. To ty byłaś tu niedawno z Sabirą. Jak się miewasz?
- Dobrze, ale chciałabym się spotkać z Semirem. Jak to było? Łysi buddyjscy mnisi w dresach?
- Nawet pamięć masz dobrą. Pamiętasz drogę?
- Tak- odparła Thea i weszła przez ukryte przejście w ścianie.
   Korytarz wyglądał jak wcześniej, lecz coś jej się nie zgadzało. Cienie znajdujące się w nim były upiorniejsze niż zazwyczaj. Jakby żyły i obserwowały ją z zaciekawieniem. Nie wiedziała czy to tylko złudzenia czy może w tym świecie zmieniło się już tak wiele i w nocy cienie zaczynają ożywać. Miała nadzieje, że nie. Po spotkaniu z Cieniem w srebrnej masce nie chciała mieć już żadnych 'przypadkowych' spotkań z magicznymi rzeczami. Zwłaszcza z osobami w czarnych płaszczach i srebrnych maskach. Co dziwniejsze- tak jak wcześniej nie mogła o nim zapomnieć, tak teraz jej serce coraz szybciej chciało o nim zapomnieć, jakby każda myśl o nim sprawiała im niemałe zakłopotanie.
   W końcu dotarła do bazy ROPO. Mimo że był środek nocy, wiele osób krzątało się w każdym rogu wielkiej sali. Posmutniała, bo nie wiedziała, jak znajdzie w tym tłumie Semira. Westchnęła i weszła wgłąb tłumu. Nagle jeden z wozów, koło których przechodziła, wywrócił się, wywalając przy okazji zapasy pożywienia. Thea mechanicznie łapała warzywa i odkładała do wozu, który znowu stał w poprawnej pozycji. Dopiero, gdy ostatnia kapusta znalazła się na swoim miejscu, spojrzała na właściciela wozu. Szczęśliwa uśmiechnęła się, gdy odkryła, że był nim sam Semir.
- Oh! Szukałam cię, czcigodny Semirze!
- Jak widzę, powróciłaś do nas. Nestus od razu jak wrócił, powiedział mi, co się stało.
- Nestus? Wrócił? Myślałam, że jest nadal w katakumbach.
- Za bardzo się przejął twoim zniknięciem. Poza tym to niebezpieczne chodzić po katakumbach samotnie. Nawet jeśli za przewodników ma się fiolusy podziemusy. Nigdy nie sądziłem, że kilka z ich gatunku zamieszkują podziemia stolicy.
- Myślę, że mogą być naprawdę dobrymi przewodnikami. Z nimi Orgius nie da nam rady.
- Widzę entuzjazm w twych oczach, ale nie zapominaj, kim jest Orgius i jaką moc posiada. To naprawdę niebezpieczny przeciwnik. Myślę, że tylko ktoś do niego podobny, mógłby go pokonać.
- Ktoś do niego podobny? Co masz na myśli?
- Nieważne. To tylko spekulacje. Nie powinniśmy na nich polegać, musimy wierzyć we własną siłę. To, że spotkamy jakiś zaginionych członków rodu królewskiego, jest niemożliwe... Ale skończmy o tym mówić. Czuję po twojej aurze, że kogoś ze sobą przyprowadziłaś, Theo...
- Nie. To niemożliwe, Semirze. Przyszłam sama. Może jest to spowodowane tym, że przed moich przybyciem, poprosiłam swego chłopaka- Mathiasa, by dostał się do Erwaru. Może to dlatego?
- Możliwe...
-Gdzie znajdę Nestusa?
-Jest w swojej komnacie?
-Komnacie?
-Każdy z członków ROPO ma swoją komnatę. Podziemia są ogromne-odrzekł poważnym tonem, a Thea spojrzała na niego z iskierką w oku-Twoja komnata jest w trakcie przygotowań. Na razie możesz przebywać u Nestusa. A teraz już leć już czeka na ciebie.
-Dziękuję, czcigodny.
Stała przed  starszym, ale ten jakby jej już nie widząc zaczął mówić donośnym głosem...do kogoś znajdującego się za nią. Lecz gdy się odwróciła nikogo tam nie było. To wydało się bardzo dziwne.
-Każdy kto ma na uwadze dobro Erwaru powinien pomóc w zgładzeniu Orgiusa. Zwłaszcza jeśli jest się kimś z jego krwi. To podobieństwo może mieć decydującą rolę w jego obaleniu. Tylko Ty możesz to zrobić z pomocą stwórczyni i jej przyjaciół. Nie możesz działać na własną rękę i wiecznie się ukrywać. Zostałeś zdemaskowany. Musisz działać wspólnie z nami. Przeczuwałem, że w końcu się pojawisz, ale nie wiedziałem kiedy to nastąpi. Witaj w szeregach.-mówił poważnie- Pójdę teraz do swojej komnaty- powiedział bardziej wymownie
-Semir? Do kogo mówisz?
-Myślałem, że już poszłaś. Starzy ludzie gadają czasem bez sensu Nie zwracaj na to uwagi
Zostawiła Semira i poszła w kierunku pomieszczeń mieszkalnych. Nie wiedziała skąd wie, że tam właśnie ma pójść. Ale nie myliła się. Po chwili stanęła przed drzwiami koloru purpury. Była na nich tabliczka z imieniem Nestusa i numer pokoju: 333  Chciała zapukać, ale drzwi same się otworzyły i stała teraz twarzą w twarz z blondynem
-Thea-rzucił jej się na szyję-Martwiłem się.
-Też się cieszę, że cie widzę.
Weszli do środka, a jej oczom ukazała się prosta komnata. Pod ścianą stało ogromne łoże, a po prawej stronie biurko. W pomieszczeniu znajdowała się również szafa i to był ostatni mebel, jaki tu znajdował. Oboje usiedli na łóżku i przyglądali się sobie. Milczenie przerwał chłopak.
-Tak strasznie się bałem, kiedy twój duch opuścił Erwar. Postanowiłem natychmiast wrócić do bazy. Coś mi mówiło, że tu cie znajdę. Fiolusy pomogły mi znaleźć drogę, a teraz smacznie sobie śpią razem z Nesti. Teraz czuję pomiędzy nami jakąś więź. Tak jakbym wiedział, co czujesz, gdzie jesteś.
-Kim jest Nesti?
-Moim psem. Mam ją od urodzenia. Wiem, że nigdy o niej nie mówiłem, ale jest dla mnie bardzo ważna. Śpi po drugiej stronie łóżka.
   Thea spojrzała w tamtą stronę. Zobaczyła zadbaną suczkę rasy golden retriever, która leżała zwinięta w kulkę. Nie miała obroży, zamiast tego posiadała czerwoną chustę.
- Jest bardzo do ciebie podobna- uśmiechnęła się Thea.- Nawet imię ma podobne.
- Tak- zaśmiał się Nestus.- Na początku nazywała mnie tak matka, lecz potem okazało się, że Nesti podłapała to imię.
- Twoja matka? Co się z nią stało?
   Nestus spojrzał na Theę, a następnie spuścił wzrok i zaczął głaskać Nesti.
- Wybacz... Nie chce o tym mówić- odparł w końcu.
- Przykro mi... Nie wiedziałam, że ona...
- Nie. To nie tak. Ona żyje- sprostował Nestus.- Po prostu dawno jej nie widziałem... Ale obiecuję, że kiedyś Ci opowiem o mojej rodzinie. Na razie powinniśmy znów wyruszyć w drogę. Semir ma dla nas zapewne kolejną misję.
- To nie wracamy do katakumb?
- Plany się pozmieniały. Chodź. Opowiem Ci po drodze...
---------------------------------------------------

Witam! :D Dawno nas tu nie było, ale rekompensujemy się długim rozdziałem. Jak widać, fabuła się rozwija, nowe postacie pojawiają się i znikają, Semir powinien przejść na emeryturę bo gada do powietrza. Codzienna codzienność :D Oddaje głos Norce.

Cóż ja mogę powiedzieć? ;d Nie przesadzaj Semir ma się dobrze ;p Wie do kogo i w jakim celu mówił ;D Nestus taki kochany ^-^ Nio tak dawno nas nie było ;/ Niestety jakoś nie mam wgl czasu Teraz też zaraz lecę się uczyć, bo klasówka z niemca jutro ;o Mam nadzieje, że szybciej napiszemy kolejny rozdział ;)

Nie tylko ty musisz się uczyć. Ja za chwilę lecę na angielski, a potem będę się uczyła do historii. To pierwszy rok, gdy wracam do domu ze szkoły o 16 i do 22 lekcje robię ;d Trzymajcie za nas kciuki, by kolejny rozdział pojawił się niedługo ;)

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 23

W Erwarze nastała noc. Ponura odkąd Orgius przejął władzę, lecz to nie przeszkadzało mieszkańcom stolicy dobrze się bawić. Nadal mieli nadzieję, że księżniczka Arrina wróci na tron. Musi. Inaczej harmonia zostanie zachwiana już na zawsze... Od czasu, gdy prawowita dziedziczka tronu została przemieniona w wierzbę, gwiazdy przestały świecić jak dawniej, a księżyce Erwaru schowały się pod grubą warstwą chmur. Zawsze jednak, gdy na rynek stolicy przychodzili grajkowie, tancerze i akrobaci, świat stawał się taki jak dawniej. Księżyce wystawiały swe nosy z grafitowych kołder nieba. Gwiazdy iskrzyły się jak nowo narodzone. Ludzie mogli pewnie rzec, że niebo witało jednego z akrobatów, ale nie byle jakich. Nikt nie znał jego imienia, wieku, pochodzenia czy twarzy. Znikał, gdy księżyce ustępowały miejsca erwarskim słońcom. Pojawiał się, gdy tylko pierwsze gwiazdy zaczęły się pojawiać na niebie. Nazywano go Cieniem. Cieniem w srebrnej masce. Lecz mimo że znikał niczym duch, nie znikały wspomnienia i wrażenia po jego występach. Tylko on tworzył tak wspaniałe spektakle. Ludzie mówili między sobą, że ogień, którego używa w swych występach, słucha go niczym swego pana. Nie mogła to być jednak prawda- musiałby być albo bardzo utalentowanym szamanem, albo kimś z rodziny królewskiej. Obie opcje były niemożliwe. Każdy więc wiedział, że swe mistrzostwo zyskał dzięki godzinom żmudnych ćwiczeń, co wprawiało w zachwyt każdego, kto choć raz go ujrzał...

***
Thea otworzyła oczy. Znajdowała się w znajomym dla niej miejscu. W ręku trzymała ten sam naszyjnik, który dostała od Magnusa.
-A więc jednak działa- powiedziała ucieszona
Spojrzała na trzymany w reku przedmiot, który przestał jarzyć się już fioletową poświatą. Spełnił swoje zadanie. Dziękuję, Magnusie. Miała nadzieje, że słowa te dotrą do bruneta i poinformują go o jej powrocie do Erwaru. Musiała chronić tego magicznego przedmiotu, ponieważ mógł być jedyną szansą na jej powrót do domu i uniknięcie większego szlabanu ze strony ojca. To nie był jednak jej jedyny problem. Zastanawiała się też czy Mathias siedzi w swoim pokoju, czy jakimś magicznym sposobem znalazł się w Erwarze. Jeśli mu się udało... to żeby tylko nie spotkał na swojej drodze Orgiusa, bo wtedy byłoby naprawdę źle. Już chciał chować naszyjnik do torby, gdy nagle został wyrwany z ręki. Thea nawet nie zauważyła kiedy to się stało. Nie miała ani chwili do namysłu, ale od razu zaczęła biec za złodziejem. Pościg trwał kilka dobrych minut aż w końcu oboje wbiegli w grupkę ludzi potrącając ich przy tym. Dało się słyszeć masę erwariańskich bluźnierstw.
-Przepraszam-krzyczała tylko, biegnąc dalej.
Chwilę później złodziej ponownie wbiegł w grupkę ludzi. Tym razem Thea domyśliła się, że oglądają oni jakiś występ. Niestety jej ciało powoli odmawiało jej posłuszeństwa. Miała za słabą kondycję. Gdyby tylko więcej ćwiczyła. Czemu zawsze musiała to dokładać na później? Teraz na pewno większa wytrzymałość by się jej przydała... Widziała jak złodziej kieruje się w stronę tancerza ognia w srebrnej masce. Akrobata akurat rzucił płonący kij i gdy miał go złapać, mężczyzna, którego Thea goniła, potrącił go ramieniem. Dziewczyna gdyby tylko miała czas, zaczęłaby pomagać cyrkowcowi. Niestety ta musiała za wszelką cenę dogonić złodzieja. Nie minął moment, gdy nogi odmówiły jej posłuszeństwa i Thea z wielkim łomotem spadła na tancerza, gdy ten kucał, by podnieść kij. Po chwili odzyskała większą kontrolę nad swoim ciałem. Powoli wstała i zauważyła, że leżała na gościu w masce... a raczej, już bez niej. Ta znajdowała się trochę dalej, a dokładnie wśród tłumu gapiów. W końcu artysta, którego przygniotła, usiadł i dotknął swojego czoła. Prawdopodobnie nabił sobie niezłego guza. Tancerz obrzucił Theę wściekłym spojrzeniem, lecz zmieszał się, gdy jakieś dziecko podniosło jego maskę i powiedziało:
- Mamo. Pan Cień zgubił swoją maskę. Nadal jest Panem Cieniem, mamo?
Po tych słowach wśród tłumu rozeszły się szepty. Thea nawet nie zauważyła, gdy chłopak, którego twarz widziały setki osób, zniknął w ognistym wybuchu. Cieszyła się bowiem, złodziej, który ukradł jej naszyjnik, upuścił go podczas całego zamieszania. Poszła do niego na czworaka i wstała wraz z nim, otrzepując go z ziemi. Tylko jedna rzecz zastanawiała ją i setkę widzów 'Cienia'. Czemu jego twarz tak bardzo przypominała kogoś, kogo znali? I czemu od razu zasiał w ich sercach trwogę, gdy tylko spadła mu maska? Tego nie wiedział nikt, ale pewne było, że tej nocy wielka kariera legendarnego Cienia w srebrnej masce właśnie się skończyła...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -- - - - -
Hejo Erwiaranie! Mogę zaszczycić Was swoją obecnością ;d Cieszcie się i radujcie ;) Oto nadszedł czas na nas. Wracamy w wielkim stylu ;) Nie mogliście się pewnie doczekać, co dzieje się w naszej krainie... no więc widzicie sami. Czasy się zmieniają ;d Oddaje głos naszej wspaniałej szamance Szałwii.

Tak. Natchnęło nas po wąchaniu nafty wczoraj na Starówce w Warszawie. W końcu się spotkałyśmy, więc postanowiłyśmy to uczcić nowym rozdziałem i nową postacią, którą zabraliśmy ze Starówki. Teraz szuka nas erwariańska policja, ale cii ;D Nie mówcie nikomu, bo nas znajdą. Zwłaszcza po tej sesji zdjęciowej, gdzie opętał nas wujaszek ;P Jak się dobrze przypatrzeć to się gdzieś tam kampi ze wzrokiem pedofila. W końcu samo jego imię uświadamia jego naturę- Orgius van Ertios... Czyż to nie brzmi, jak orgie i erotyka? ;d Coś tak myślę, że on nas w końcu znienawidzi za to wszystko :'D
Jak widzicie odbija nam i dobrze nam z tym. Za chwilę zaczniemy pisać kolejny rozdział, więc wrzucajcie na tacę melisę, a będzie Wam dane xd


niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 22

  Mathiasa obudziły głośny raban. W pierwszej chwili gdy się obudził, nie wiedział, gdzie jest. Dopiero potem przypomniał sobie ostatnie wydarzenia. Zdzielenie deską do prania opętanego starca kąpiącego się w wannie i gadającego z lalkami. Wtrącenie do lochu. Et cetera. Et cetera. Mathiasowi chwilę zajęło, zanim czarne mroczki przed oczyma kompletnie nie znikną. Dopiero wtedy zauważył, co dzieje się w lochach.
  Dwójka masywnych, paskudnych trolli siłowała się z jakąś kobietą- mniej więcej w jego wieku. Trzeba było jej przyznać, że pary w rękach jej nie brakowało. Trolle z trudem utrzymywały ją w ryzach, gdy ta szarpała się, wrzeszczała coś, gryzła i kopała. Mathias zdziwił się widząc to. Spotkanie z trollami pamiętał zupełnie inaczej. On-mężczyzna, nie mógł nawet głęboko odetchnąć w uścisku tych stworów, a ona... Kopnięcia, chwyty, salta- niczym z filmów z Brucem Lee, które oglądał z niemieckim lektorem podczas jednych z zajęć z niemieckiego w jego dawnym gimnazjum. Zastanawiał się czy ta kobieta była tak silna, czy może trolle inaczej traktują kobiety, a inaczej mężczyzn. To ostatnie od razu wykluczył, bo gdyby lżejszy uścisk nie był skuteczny, to zapewne uścisnęli by ją, tak jak jego. Poza tym Mathias przewidywał, że te stworzenia nie mają rozumu czy nawet krzty inteligencji. "Ciekawe czy ich rasa jest liczna?" pomyślał. "Sądząc po ilości energii, którą musieliby włożyć w rozróżnienie trollicy od pospolitego kamienia, to zapewne są bliskie wyginięciu...". Po usilnych staraniach dziewczyna w końcu została wrzucona do celi. Towarzyszyła temu seria przekleństw wychodzących z niej ust, co można było wywnioskować po tonie jej głosu. Blondynka upadła na kolana i pozostała tak w bezruchu. Mathias chcąc jej pomóc podszedł bliżej i wyciągnał ku niej rękę. Ta tylko syknęła na niego i mało co nie podrapała chłopaka swoimi długimi pazurami.
-Spokojnie nic ci nie zrobię.-powiedział jeszcze raz podchodząc do niej
Blondynka cofnęła się do tyłu i sama zapędziła się w róg pomieszczenia. Teraz nie miała pola do ucieczki. Mathias miał inny plan. Usiadł w drugim końcu celi i bacznie przyglądał się swojej towarzyszce. Zauważył, że była odziana w sukienkę wykonaną z liści, piór, a wszystko połączone zostało rzemykami. Jej ciało pokryte magicznymi znakami, emanowało jasnym światłem. Oczy miała niczym kot, a dodatkowo, co wywołało zdziwienie, posiadała ogon. Po kilku minutach sama zaczęła skradać się kocimi ruchami w stronę blondyna. Ukucnęła przed nim i przyglądała mu się uważnie. W końcu wyciągnęła dłoń w stronę skórzanej kurtki, gdy tylko poczuła pod palcami materiał, momentalnie cofnęła się do tyłu. Zastanowiła się chwilę i ruchem ręki wskazała na siebie, i powiedziała:
-Ja Saltafe, ty...?
-Mathias
-Ja Saltafe, ty Matas.
-Nie. Ty Saltafe. Ja Mathias-odparł lekko się uśmiechając.
- Ty Ma... Math... Mathyas?
- Nie- dodał wolniej: Ja Mathias.
- Mathias. Ty Mathias- rzekła pewniej.- A to...?- powiedziała, wskazując wisiorek, który Mathi dostał od Thei, w jego siedemnaste urodziny.
- To naszyjnik.
- Asyjnik? Ja mam! Patrz!- zaśmiała się i wyciągnęła dziwny kryształ.
   Nie przypominał on naszyjnika. Nie miał rzemyka. Jedyne co wyróżniało go od innych kryształów było to, że im bliżej znajdował się skóry Saltafe, tym znaki na jej ciele emanowały jaśniej. Po bliższym przyjrzeniu się, Mathias zauważył też, że kryształ ten lewituje. Chłopak spojrzał pytająco na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się i przyłożyła mu 'asyjnik' do oka, mówiąc: "Patrz!". Przez chwilę Mathias był zdezorientowany. Nie ruszał się, dopóki nie zobaczył czegoś dziwnego. Kryształ pozwalał widzieć dziwne anomalie, wyglądające jak magiczny pył, który kiedyś użył Magnus w fabryce, gdy opowiadał o Erwarze. Nie przypatrzył się zbyt długo, bo Saltafe cofnęła swą rękę i wskazała na kryształ mówiąc:
- Mój Maerys, twój Asyjnik- wskazała na naszyjnik Mathiasa.
  Chłopak dopiero teraz zrozumiał to zainteresowanie jego wisiorem. Naszyjnik bowiem był kawałkiem ametystu na rzemyku, który Thea zakupiła na jakimś pchlim targu. Nastolatek próbował wytłumaczyć Saltafe jak bardzo jest w błędzie, myśląc, że jego naszyjnik ma magiczne moce, lecz dziewczyna zbywała go słodkim uśmiechem...
--------------------------------------------------------------------
Jeej! Pierwszy rozdział po tak długiej przerwie. Od razu chce człowiek żyć, gdy przypomina sobie starych bohaterów :) I jak widzicie do serii trafiła nowa postać. Całkiem inna i mimo że jej ilość słownictwa nie powala, to jest gadatliwa. Ok, ja już nie wiem, co pisać dalej, więc oddaje głos norce :)

Tak! Również się ciesze z tego rozdziału ;) Fajnie, że w końcu udało nam się coś naskrobać. Saltafe wprowadzi kilka zmian, ale o tym później :D No nic nie mogę już wymyślić, więc powiem tylko do następnego ;) 

wtorek, 7 kwietnia 2015

Reanimacja bloga już wkrótce!


Tutaj tekst, jakby ktoś nie ogarniał mojego pisma:
Pielęgniarka: Doktorze! Pacjent umiera!
Doktor: Więc trzeba reanimować!
Siostro Basen! Prąd!
Magnus: A wy wiecie, że jak on umrze to ja tam już nie idę?
Szałwia: To pójdź do tych norweskich sag. Może cię przyjmą. /będąc szczerym to go przyjęli, wraz z Theą, Sabirą i Mathiasem, ale cii.../
norka98: Wujaszka możesz wziąć ze sobą.
/w tle biega wujaszek śpiewając Avada Kedavra w T-shircie z napisem Keep calm and love rabbits/

I tak to można w skrócie opisać... A żeby nie było Wam nudno to jeszcze poopowiadamy na temat 'bezczelnego' plagiatu naszych postaci przez sagi norweskie.

No właśnie te sagi...skopiowały nasze postaci -,- Piszę sobie spokojnie z Szałwią, a ona mi pisze o jakieś sadze, w której była Thea. Później znalazła stronę Thea z dalekiej północy i tak się na to patrzymy, a tam są nasze postaci. Nie takie same, ale podobne.

Dużo śmiechu przy tym było, bo nawet na samym nagłówku zauważyłam Mathiasa /ten koło tej rudej/ oraz Magnusa /taki czarnowłosy po lewej przy napisie Sagi Skandynawskie/. Potem zaczęłam szukać dalej, aż w końcu znalazłam Sabirę oraz sielski obrazek rozmowy Magnusa z Mathiasem, w którym wyglądali jak wyjęci z opowiadania xd
Przypatrzcie się okładce książki Tajemnica Wodospadu: Niepewność serca. Nie wiem kogo tam widzicie, ale ja zauważyłam tam właśnie ich, a czytając opis, zaśmiałam się jeszcze bardziej, ponieważ jeden z męskich bohaterów nazywał się Mitti.

I to by było na tyle z tego pięknego dnia. Oczywiście nie miałyśmy zamiaru obrażać sag norweskich, a jedynie pośmiać się wraz z wami, jak to nasze oryginalne postacie przestały być oryginalne ;D

Mam nadzieję, że będziecie cierpliwi i dotrwacie do kolejnego rozdziału ;)

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 21

   Mathias otworzył oczy. Stał w przytulnym pomieszczeniu, który wypełniał zapach szykownych perfum. Z starego gramofonu wypływała wolna, klasyczna muzyka. Chłopak nie wiedział przez chwilę, gdzie się znajduje. Zdekoncentrowany zauważył staromodną tarkę do prania i wielką kadź z wodą. Siedziała w niej wychodzona postać, której blada skóra zaczęła zabarwiać się na szaro. Nastolatek wytężył wzrok. Postacią był czterdziestoletni mężczyzna o długich czarnych włosach i dziwacznie zakręconej koziej bródce. Na głowie miał smukłą, strzelistą koronę. Wyglądał jak człowiek dumny i poważny, lecz jego zachowanie sprawiało, że na twarzy Mathiasa pojawił się mimowolny uśmiech. Patrzył jak mężczyzna bawił się szmacianymi lalkami i z wyolbrzymioną gestykulacją opowiadał historie ze starych, średniowiecznych ksiąg, oprawianych w skórę egzotycznych gadów i pisane ręcznie najlepszym atramentem z kałamarnicy olbrzymiej.
- No, to czas na nasze zwycięstwo- powiedział poruszając laleczką przypominającą Arrinę.-Wujku! Co musimy zrobić?
Nastała chwila ciszy, a następnie poruszając swoją postacią odrzekł "Musimy zabić ROPO, drogie dziecko."-W pełni się z tobą zgadzam. Dobrze, że przeszłam na waszą stronę.- Odrzekł cienkim głosem w ogólnie nie przypominającym głosu księżniczki.-Najbardziej pragnę śmierci tego zdradzieckiego Magnusa i tej małej czarownicy.
Mathias przyglądając się tej sytuacji mało co nie wybuchnął śmiechem. Zastanawiał się czemu dorosły człowiek bawi się jakimiś lalkami, a w dodatku mówi sam do siebie. To było dla niego dziwne. Wydawało mu się, że ten mężczyzna ma jakieś problemy ze sobą. W pewnym momencie przypomniał mu się cel tej całej wyprawy. Przyjechał, to chyba było złe słowo, przybył tutaj, bo tak nakazała mu Thea. Właściwie nie wiedział czego ma tutaj szukać. Nie wiedział nawet gdzie się znajduje. Czuł się zagubiony. Chętnie spytałby tego mężczyznę w wannie czy wytłumaczyłby mu wszystko, co ten wie. Nie zrobił jednak tego, gdy tylko usłyszał jego imię:
- Spokojnie wygramy tę wojnę. Wygramy bom ja jest Orgius van Ertios!- krzyknął, siedząc w wannie.
   Mathias wiedział, kim on jest. Chyba tylko to pamiętał z tych wszystkich opowieści o Erwarze. Nastolatek delikatnie wycofał się i chwycił znajdującą się blisko tarkę do prania. Nie wahając się, zdzielił nią Orgiusa po głowie, gdy ten zaczął się bawić figurką przypominającą tego idiotę- Magnusa, a następnie otworzył drzwi od pokoju, zostawiając Orgiusa sam na sam w wannie z różowymi bąbelkami, które przypominały kolorem różowe sweterki dla bielusich króliczków. Chłopak odetchnął z ulgą, gdy zamknął drzwi od komnaty. Niestety niezbyt długo się z tego cieszył. Nagle zatrzymał go ogromny troll z psem na łańcuchu. Następnie z łazienki wyszedł zdenerwowany Orgius. Mathias zdziwił się, że ten tak szybko się ocknął. "Zapewne w swoim życiu dużo razy dostawał po głowie" pomyślał.
-Koffn smient podmient rekffn na  wielsji Orgius? [1]
-Człowieku, co ty chrzanisz? Nie rozumiem cię!
-Co zachn inteliffn... udarnt, ze mie rozument. [2]
-Mógłby szanowny pan Orgius mówić jaśniej?
-Chiy Ena wypowiedshient ezemi imei? Ena ware moze jedzer z tysch ropoffn te to ware jakos koleent shituchikaffn?[3]
Mathias usiłował przypomnieć sobie jakieś informacje o Erwarze, ale jedyne co przyszło mu do głowy to, to, że jest to zapewne język erwiarański. "No, to w niezłe bagno się wpakowałem"-pomyślał. Nie było mowy nawet o żadnej ucieczce. Nawet gdyby zdołał uwolnić się z uścisku, to ten przesympatyczny piesek, którego ślina zlatywała teraz na buty chłopaka, zapewne dogoniłby go. Wolał stać spokojnie i nie narażać się jeszcze bardziej. Nie wiedział, co się z nim teraz stanie.
-Numeffn ele zaprowadgient tego polglowffn do celffn. Moze cos sobei primommi...[4]
Po chwili ruszyli w nieznanym Mahiasowi kierunku. Chłopak nie mógł już wytrzymać i odezwał się wreszcie.
-Gdzie mnie zabieracie?! Chyba mam prawo wiedzieć!
Gdy mu nie odpowiedzieli powiedział po cichu do siebie "To bez sensu i tak mnie nie rozumieją". Czas łażenia po lochach dłużył się chłopakowi i mimo że minęło tylko kilka minut czuł się senny. Gdy tylko wrzucili go do jednej z cel, Mathias zamiast histeryzować usadowił się spokojnie na jednej z kupek siana i spojrzał w sufit. Swym zachowaniem zaskoczył nie tylko siebie. Nawet Orgius zdenerwował się, widząc jak jego więzień wcale nie panikuje. Mówiąc szczerze, Mathias nie miał sił, by zrobić cokolwiek. Leżąc w bezczynności, rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Nie zorientował się nawet, gdy zapadł w błogi sen, który był ucieczką od kłopotów, jakie go jeszcze w Erwarze czekały.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
 Jesteśmy po dłuższej przerwie. Sarah przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. Ale doczekałaś się w końcu ;) Myślę, że akcja coraz bardziej się rozkręca, ale więcej dowiecie się później ;)

Nie ma to jak czekać, aż norka napisze przypis, gdy ona czeka, aż ja napiszę przypis. Ta logika xd I ogólnie przepraszam za długą przerwę. To była moja wina, ponieważ zamiast pisać rozdziały uczyłam się do sprawdzianów. Ale wszystko już jest załatwione i chyba rozdziały będą ukazywały się częściej. A tak w ogóle- różowe bąbelki z wanny Orgiusa rządzą (i przypominają różowe sweterki dla bialusich króliczków- how sweet :3).

Przypisy:
[1] Któż śmiał podnieść rękę na wielkiego Orgiusa?
[2] Co za inteligent... udaje, że nie rozumie.
[3] Czy on właśnie wypowiedział moje imię? Może on jest jednym z tych ropowców i to jest jakaś kolejna sztuczka?
[4] Numer jeden! Zaprowadź tego półgłówka do celi. Może coś sobie przypomni.