Rozdział powstał pod ogromnym wpływem melisy, zielarni elfów oraz innych nienormalnych pomysłów. Dziękujemy za wytrwanie i obiecujemy, że takie nienormalne rozdziały nie będą już się pojawiały, a przynajmniej tak zakładamy. Za wszelkie uszkodzenia mózgu, problemy z tęczą na podłodze albo zatrzymanie akcji serca spowodowanego śmiechem nie odpowiadamy. Proszę mówić o tym z wujaszkiem.
Szanowne autorki bloga.
----------------------------------------------------------------------
Podeszli do jabłoni i zerwali sobie po jednym jabłku. Pierwszy kęs zrobiła Sabira. Gdy spostrzegła, że jej głos jest normalny i nie tańczy Magnus tak samo spróbował złotego owocu. Z początku nic się nie działo, ale po chwili z ich ciał wyleciały dusze i chwilę kręciły się nad ich głowami. Potem ponownie wróciły do organizmów towarzyszy. Moment później Sabira powiedziała: "Chyba nic się nie stało" I w tym momencie na jej twarzy pojawiło się głębokie zdziwienie, ponieważ nie powiedziała to ona, lecz Magnus.
-Chyba zamieniliśmy się ciałami-powiedział przerażony chłopak głosem Sabiry.
-Co jak, to możliwe jestem "sobą" tyle że w ciele faceta? Czyli, że mam...no wiesz
-A, ja mam, to drugie?
- Raczej tak.
- To znaczy, że mogę?- odezwał się uszczęśliwiony Magnus w ciele Sabiry.
- Jak się tylko odważysz to obetnę ci...- zagroziła.
- Nawet zerknąć?
W tym momencie zdenerwowana dziewczyna wyjęła sztylet z pochwy Magnusa.
- No okej, okej. Nie było pytania.
- Mam nadzieję. A tak w ogóle...
- O co chodzi?
- Od kiedy powstrzymywałeś mocz? Ja nie wytrzymam, a nie ogarniam jak się Tego używa.
Magnus uśmiechnął się lekko i powiedział słodkim głosikiem:
- Oj to ja raczej ci w tym nie pomogę, skoro nie ogarniam połowy z nowych właściwości 'mojego' ciała.
- No proszę. Tak ładnie proszę.
- Oj nie przesadzaj. Poradzisz sobie.
- Chcesz go stracić?!
- No okej... Pomogę...
Sabira (ciało Magnusa) szła męskim krokiem w stronę najbliższych zarośli. Magnus (ciało Sabiry) z niewielkiej odległości wydawało jej polecenia. Po kilku minutach wróciła z kwaśną miną.
-To było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Dobrze, że miałam zamknięte oczy i nic nie widziałam, ale za to czułam.
-Dobra nie przesadzaj. Za jakiś czas wszystko wróci do normy.
-Mam taką nadzieje.
Po tej krótkiej wymianie zdań oboje poszli w głąb ogrodu. Na swojej drodze spotkali tylko kolejne drzewa, jednak jedno wydało im się bardziej interesujące od reszty. Wyglądało bardzo normalnie. Biała kora w ciemne pasy, limonkowe liście. Jedyną rzeczą odróżniającą go od innych roślin była smukła twarz wyrzeźbiona w drzewie. Magnus przerażony cofnął się wpadając na Sabirę. Oboje wiedzieli czyją postać skrywała ta roślina.
- Księżniczka Arrina...- szepnęli przerażeni.
Kilka minut później gdy już się otrząsnęli zaczęli rozmowę.
- Czy... Czy to na prawdę ona? Przecież Orgius mówił, że ukrył ją tam gdzie nikt nie będzie szukać. Wszyscy z ROPO obstawiali Ziemię.
- No właśnie. Wszyscy szukali jej na Ziemi, a ona zaklęta była w Erwarze. To logiczne.
- Przestań tak mówić. Tego typu słowa nie pasują do mego wizerunku.
- Bo nie myślisz logicznie?
- Przestań. To już na prawdę przestaje być śmieszne. Musimy coś wymyślić, by w końcu znowu być w swych ciałach.
- To ustanie. Jak każda właściwość Smoczego ziela.
- Nie prosiłem cię o rady, Sabi.
- A-ale to nie ja- jęknęła dziewczyna.- T-to, t-to ona- wrzasnęła pokazując palcem na drzewo.
Po tych słowach liście zaszumiały ukazując uśmiechnięte oblicze księżniczki.
- Może i moje ciało jest uśpione, lecz dusza żyje nadal... Magnus podejdź tutaj. Tak dawno nie widziałam twojej twarzy...
Magnus, w ciele Sabiry, dumnie podszedł do kobiety. Ta uśmiechnęła się lekko i zaszumiała ponownie:
- Opuśćcie ten ogród czym prędzej. Mój wuj ma nad nim kontrolę. Jeśli was tu zauważy to będzie po nas wszystkich. Idźcie na północ przez jaskinie. To najkrótsza droga do waszych przyjaciół.
- Dziękujemy za pomoc, Arrino. Czy mogłabyś zdjąć z nas ten czar? Jest denerwujący- spytał chłopak.
- Po co? Przecież już dawno wszystko wróciło do normy.
Księżniczka miała rację. Ich dusze znowu znajdowały się w odpowiednich miejscach. Oboje odetchnęli z ulgą, gdy tylko to zauważyli. W pośpiechu podziękowali jeszcze raz i pobiegli w stronę jaskiń.
- Pozdrówcie ode mnie Seidera- szepnął ogród, gdy towarzysze wchodzili już do ciemnych jaskiń.
-------------------------------------------------------------------
Dzisiejszy rozdział jest nienormalny. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Norka też. Przepraszamy wszystkich poszkodowanych. A osoby głodne mogę poczęstować waflami, które aktualnie spożywam.
Tak rozdział jest dziwny, nawet bardzo ;D Universe mam nadzieje, że Erwar jest wystarczająco ubarwiony ;P A Szałwia mi tu cały czas chrupie tymi waflami ;d
Wybacz :3 Zostały mi już tylko dwa.
Wtf?! Hahaha na szczęście nic mnie już nie zdziwi, gdy zbyt dożo czasu spędzę z moją siostrą i jej chłopakiem xd Tak, Erwar jest teraz super barwny i w ogóle tęczą obrzygany ;p I Sabira najlepsza ^^ Mam dla was super, świetną wiadomość! Albowiem naprawiłam mikrofon ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze podsumowanie rozdziału :D Erwar obrzygany tęczą. Yupi! Norka, słyszałaś? Dokonałyśmy tego :D Tak, zgadzam się. Sabira dzisiaj wymiatała ^_^
UsuńŚwietna, przefantastyczna wiadomość :D Trzeba będzie jak najszybciej pogadać ^^
Tak słyszałam ;) Pozdrowienia z Ostródy ;* Już w następną niedziele wracam ;)
UsuńOczywiście to ja Wasza norka ;D
Usuń