Cytaty

"To jest pająk, ich nie ogarniesz..."
Sabira, 10.12.2014., rozdział 20

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 19

Jej, to już 19 rozdział :D To taka okrągła liczba xd I co z tego, że piszę to ja- Szałwia, mimo że powinna norka98. Zostałam oficjalną osobą od rozpoczynania rozdziałów, więc preludium też napiszę xd
-----------------------------------------------------

   Sabira otworzyła oczy. Znajdowała się w ciemnym pomieszczeniu, gdzie jedynym oświetleniem były pochodnie, które świeciły się białym ogniem. Ledwo pamiętała zdarzenia z poprzedniego dnia. Ucieczka przed sługami Orgiusa. Rychła śmierć. Cudowne ocalenie przez... No właśnie... Przez kogo? Powoli wstała. Przykryto ją delikatną kołdrą, która w dotyku przypominała pajęczynę. Tym samym materiałem okryto łóżko, tworząc pewnego rodzaju baldachim. Dziewczyna położyła swe gołe stopy na podłodze. Wyglądała ona jak czarny kamień, lecz w przeciwieństwie do niego, ten emanował ciepłem, jakiego od dawna nie czuła. Spojrzała na miejsce, w którym ją zamknięto. W powietrzy unosił się dziwny zapach. Słodki, a równocześnie ostry i duszny. Czasem gorzkie nuty traciły intensywność przy orzeźwiającej woni wiatru. Dziewczyna usilnie próbowała przypomnieć sobie wydarzenia minionej nocy, jednak mimo starań nie udało jej się to. Sabira nie wiedząc, co ma teraz zrobić przejechała wierzchem dłoni po swojej twarzy. Pod jej dotykiem poczuła jakieś nieregularne kształty. Wstała gwałtownie i podeszła do lustra, które właśnie zauważyła. Nie mogła uwierzyć w swoje odbicie lustrzane. Czy to była ona? Kto ją tak przebrał? Miała tyle pytań na które nie znała odpowiedzi. Pierwsze z nich, to gdzie zniknęły jej ubrania i czemu była ubrana w sięgającą do ziemi zwiewną nieco prześwitującą białą sukienkę. Jak się później okazało była ona wykonana z jakiegoś rodzaju pajęczyny, która gdy tylko padło na nią światło iskrzyła się, jakby wytrawne krawcowe posypały ją pyłem z drogocennych kryształów. Na twarzy miała swego rodzaju maskę wykonaną z białych wzorów. Jej włosy również były posypane błyszczącymi kryształkami. Gdy tak sobie się przypatrywała nagle w lustrze na palcu serdecznym lewej dłoni coś błysnęło. Płowowłosa* podniosła dłoń i spostrzegła, że na jej palcu jest obrączka, ale nie złota tak jak wszystkie. Była wykonana z czarnego złota.
   Sabira przyglądała się sobie jeszcze przez chwilę. Na jej ramionach narysowano dziwne czarne znaki. Dziewczynie wydały się one znajome, jakby już kiedyś widziała coś takiego, ale nie mogła sobie przypomnieć kiedy. Stała jeszcze chwilę przed lustrem. Nie wiedziała, czemu tu jest. Bała się nie tylko o siebie. W końcu Magnusa zapewne też zamknięto. Ciekawe gdzie? Pierwszy raz martwiła się o tego głupka, lecz nie wiadomo czemu, jej serce nie pałało już do niego taką nienawiścią. Dziwiła się. Na jej twarzy rozkwitł uroczy rumieniec, gdy przyłapała się na tym, że naprawdę za nim tęskni. Patrzyła dalej w lustro. Nagle zauważyła delikatny ruch na łóżku. Widząc to, przeszył ją piorun. Szybko, a jednocześnie jak najciszej, pobiegła w tamtą stronę. Lekko odchyliła kołdrę. Jej oczom ukazały się czarne jak smoła włosy. Należały one do chłopaka, ubranego w prześwitującą bluzkę oraz czarne spodnie. Mimo ubrania Sabira widziała całą sylwetkę nastolatka. Jego chuda postura ukazywała każdy mięsień, który poruszał się wraz z jego oddechem. Na jasnej skórze miał wymalowane podobne symbole co ona. Dziewczyna dotknęła ramienia śpiącego. Zastanawiała się kto to może być. Nie widziała jeszcze jego twarzy, a bała się odgarnąć jego włosy. Patrzyła więc tylko. Czuła się dziwnie. Nie wiedziała co zrobić. Zbliżyła się do jego głowy i powąchała jego czarne kosmyki. Pachniały znajomo, lecz nie mogła zrozumieć, kim on jest. Przyjrzała mu się dokładniej. Większość twarzy zasłaniały włosy. Jedyne co widziała to wąskie usta w różanym odcieniu oraz krótką, delikatną brodę. Sabira nie mogła dłużej wytrzymać z ciekawości i jednym delikatnym ruchem odgarnęła ciemne kosmyki. Zamarła.
-Czarny Łeb?!-powiedziała zszokowana i lekko wystraszona.
-Sabira?!-powiedział równie zdziwiony.
-Co, ty do cholery tu robisz?!
-Mógłbym spytać o to samo!-powiedział lekko podniesionym głosem-Czemu jesteś tak ubrana?
-Spójrz lepiej na siebie-poleciła mu.
Chłopak wstał i tak samo jak Sabira podszedł do lustra. Nie mógł się przyzwyczaić do swojego nowego stroju. Nie pasował do niego. Chociaż podkreślał jego sylwetkę, a Płowowłosa siedząca teraz z kolanami pod brodą, co mógł zauważyć w odbiciu, bardzo mu się podobała. Nie długo potem tak samo jak ona zauważył na swoim palcu obrączkę z czarnego złota.
-Sabi?... Co, to ma niby być?
-Masz na myśli obrączki?
-Tak. Właśnie, to mam na myśli-powiedział przysiadając się obok niej.
Chwilę siedzieli w ciszy, po czym Magnus przeniósł wzrok na obraz wiszący przed nimi. Trochę się zaniepokoił tym, co tam zobaczył.
-Sabi...
   Dziewczyna również spojrzała na obraz. To co zobaczyła, kompletnie wyprowadziło ją z równowagi:
- Co to jest?!
- Więc...- zaczął Magnus.- Ja myślę, że to jest obraz. Całkiem dobrej jakości.
- Tyle to ja wiem! Ale... Ale... Co my tam cholera robimy?!
- To chyba ślub, ale nie przejmuj się. Zapewne to jakiś psikus ze strony Nestusa. No bo myśląc racjonalnie... Kto normalny malowałby ślub, na którym ksiądz oraz goście to wielkie, białe pająki z czarnymi melonikami na głowach?
   Nagle czarna ściana rozchyliła się, a z niej wyszedł dwumetrowy, biały pająk z czarnym melonikiem na głowie. Magnus przestał się uśmiechać, a Sabira szepnęła:
- Może jakiś inny biały pająk z kapeluszem na głowie, Sherlocku?
   W tej samej chwili stworzenie pokłoniło się i rzekło:
-Erona witent schasjj Bogoffn un ezenasjj skrosjj proffn.**
-Witenten.-odpowiedział Magnus kłaniając się nisko.
-Będziemy mówić teraz po erwiarańsku?-szepnęła Sabira
-Ni konechn, eze moente eronasjj jezyfnn mowient.***-odpowiedział słysząc słowa dziewczyny.
-No, więc dobrze...co to w ogóle jest? Co tu się wydarzyło, panie Czarny Meloniku.
-Nazywamy się Webberus.
-Szanowny Webberusie, czy mógłbyś raczyć powiedzieć nam o co w tym wszystkim chodzi?-powiedział oburzona.
-Ależ oczywiście panienko-odparł spoglądając na nią trzema parami oczu.
-No właśnie ja też chciałbym wiedzieć.
Webberus zaczął opowiadać od początku:
-Wczoraj gdy będziecie przed sługusami Orgiusa, którzy już prawie miają Was w garści, wtedy wkroczyliśmy ja z moją armią. Przejmiemy was. Musieliśmy doprowadzić do waszego ślubu, aby przepowiednia mogła się spełnić.
-Zaraz, zaraz... jaka przepowiednia?-spytał chłopak.
- Przepowiednia o Bóstwach z powierzchni. Mieli przyjść, gdy Erwar miał być w opłakanym stanie. Dwójka kłócących się ludzi z żelaznymi pazurami. Jeden z nich miał przebić ścianę naszego kokonu. Stało się tak, więc przybędziemy, bo uratowaliśmy naszą rasę. Każdego dnia przygotowywaliśmy się do Waszego nadejścia. Mieliście być znakiem nadziei, jedności i wierności, a żeby tak się stało musimy złączyć Was węzłem małżeńskim, bo tylko on potrafi złączyć tak, jak nić przeznaczenia. I oto wczoraj przyjdziecie. Webberowie byli szczęśliwi i czekają na rychłą śmierć Orgiusa, a to wszystko dzięki Wam, o Bogowie. Możecie zostać tu ile chcecie, każdy Wasz rozkaz będzie wykonywany z przyjemnością, a gdy będziecie chcieli nas opuścić, zaprowadziliśmy Was do najdalszych zakątków Erwaru.
- Nie zrozum nas źle, ale my nie jesteśmy jakimiś bóstwami. My nawet nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Wybacz Webberus, ale taka jest prawda- powiedział Magnus.
- Prawda jest Wami, a Wy jesteście Prawdą. Tak nakazuje wierzyć Królowa-Matka i tak wierzymy po dziś dzień. Zapewne będziecie ciekawi jak się odbył wasz ślub... Opowiem Wam o tej pięknej ceremonii, a raczej nie ja, tylko Królowa-Matka. Pokazała Wam przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. Ukazuje Wam Wasze serca, dusze, umysły i ciała, byście mogli zrozumieć przeznaczenie.
- Mówisz tak dziwnie. Czemu?
- Mowa Webberów będzie dziwna. Jesteśmy kimś nad czasem. Przyszłość, przeszłość, teraźniejszość nie ma dla nas różnicy. Jednocześnie rozmawiam z Wami, rozmawiałem i rozmawiać będę. Cóż w tym trudnego? Byłem Webberusem, jestem Webberusem i będę Webberusem. Żyliśmy, żyjemy, żyć będziemy. Niestety mowa nasz będzie trudna dla większości. My Webberowie unikamy istot z powierzchni. Widzimy dziwne wydarzenia. Nasze nauki trudne będą do zrozumienia, lecz wy byliście mądrzy. Wy będziecie Bóstwami. Wy rozumiecie. A teraz poszliśmy do Królowej-Matki.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
* płowowłosa- osoba, której włosy są w sarnim kolorze (czyli jasnobrązowym) z lekko złotym odcieniem.
**  Erona witent schasjj Bogoffn un ezenasjj skrosjj proffn.-Witamy was szanowni bogowie w naszych skromnych progach.
*** Ni konechn, eze moente eronasjj jezyfnn mowient.-Nie koniecznie, mogę mówić waszym językiem.

No i kolejny rozdzialik ;) 19, który pojawi się o 19:19 ;D Te filozofie Szałwi ;D

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam Webberusa, a to wszystko dzięki jego mowie, filozofiom itp. Jak ktoś grał w The Longest Journey, to widzi, że mówi i pojmuje świat zupełnie jak Venarowie (tylko, że on jest pająkiem, a Venarowie to coś w stylu gadających drzew). No i wielce przepraszamy za to, że od tak dawna nie było rozdziału. Mam nadzieję, że ten Wam się podobał. Trzymajcie się i do następnego ;)

Też mam taką nadzieję i liczę na zwiększoną obecność ;) Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału z Sabirką i Magnusem w roli głównej ;D

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No tak się czasami dzieje jak dwie osoby się kochają... yyy. Znaczy nienawidzą. Przybywają wtedy takie białe pająki w melonikach, odprawiają rytuał, a potem Ci gadają, że jesteś jakimś bóstwem. To zdarza się nawet na co dzień... To znaczy ja czegoś takiego nie widziałam, ale w Erwarze to zapewne baaardzo powszechne rzeczy, które ukazują wredotę autorek do niektórych bohaterów :)

      Usuń
    2. Tak, bo my jesteśmy bardzo wredne ;d Ja to nie mogę się doczekać ostatniego rozdzialu;d

      Usuń